„Dziennik Internautów” zwraca uwagę, że obecnie w Polsce nie ma żadnych przepisów regulujących obecność i funkcjonowanie w przestrzeni publicznej tzw. kamer monitoringu wizyjnego, a liczba takich kamer rośnie w zastraszającym tempie.
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do rządu z kolejną prośbą o podjęcie kroków prawnych mających na celu ustalenie kto, w jakich sytuacjach i do jakiego stopnia może wnikać w prywatność obywateli obserwując ich i nagrywając za pośrednictwem kamer tzw. telewizji przemysłowej.
Obecnie regulacji prawnych w tym zakresie po prostu nie ma i właściwie nie wiadomo, czy istnieje jakakolwiek kontrola nad kamerami oraz danymi, które te kamery zbierają. Nie istnieją między innymi żadne regulacje dotyczące miejsc występowania, ilości kamer, praw osób nadzorowanych i ewentualnego zadośćuczynienia za szwank z powodu naruszenia prywatności; nikt nie bada również, czy utrzymywanie gęstej sieci monitoringu jest po prostu opłacalne.
„DI” podaje przykład inwigilacji za pomocą kamer w toaletach: czy jest to dozwolone? A jeśli tak, to czy nagrania z takich kamer mogą w świetle prawa zostać przekazane np. przedstawicielom mediów?
Irena Lipowicz, Rzecznik Praw Obywatelskich, wystąpiła w zeszłym tygodniu do Ministra Spraw Wewnętrznych z prośbą o ujawnienie obecnego stanu prac nad ustawą o monitoringu. Domagała się również sprecyzowania kiedy i jakie działania zostaną podjęte w tej kwestii, a także wystąpiła z wnioskiem o wzięcie w pracach pod uwagę opinii przedstawicieli społeczeństwa – wspólnot lokalnych.
na podstawie: „Dziennik Internautów”