Szef izraelskiej policji Kobi Szabati znalazł winnych zaostrzających się zamieszek na terytorium kraju. Za podsycanie nienawiści mają odpowiadać głównie politycy izraelskiej skrajnej prawicy. Szabati zauważą, że kiedy służbom uda się uspokoić sytuację w jakiejś miejscowości, wówczas nagle pojawiają się w niej religijni syjoniści z ugrupowania „Żydowska Siła”.

Jedna z izraelskich telewizji zrelacjonowała rozmowę Szabatiego z tamtejszym premierem Benjaminem Netanjahu. Dowódca syjonistycznej policji miał powiedzieć szefowi rządu, że przemoc na izraelskich ulicach eskaluje przede wszystkim za sprawą działań skrajnej prawicy. Funkcjonariusze od dwóch dni skupiają się zresztą na grupach żydowskich ekstremistów skrzykujących się przez media społecznościowe.

Według Szabatiego prowokacje ze strony radykalnych izraelskich polityków nie zaczęły się od wczoraj. Wpierw demonstrowali oni bowiem pod Bramą Damasceńską na Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie. Następnie pojawiali się w arabskiej dzielnicy Asz-Szajch Dżarrah, aby teraz jeździć po różnych miejscowościach wraz z aktywistami antymuzułmańskiej i antychrześcijańskiej organizacji ekstremistycznej Lehava.

Dowódca izraelskiej policji przede wszystkim zwraca uwagę na posła Itamara Ben Gvira, lidera skrajnie prawicowego ugrupowania „Żydowska Siła”. Ma on pojawiać się w różnych miejscach zawsze wtedy, gdy funkcjonariuszom uda się zaprowadzić spokój. W środę policji udało się chociażby uspokoić sytuację w Akce, ale niedługo potem w arabsko-izraelskim mieście pojawił się autobus aktywistów Lehavy i „Żydowskiej Siły”.

Ben Gvir w odpowiedzi zarzucił Szabatiemu, że podlegli mu funkcjonariusze nie użyli wystarczającej siły, aby stłumić arabskie protesty w całym Izraelu. Z tego powodu poseł do Knesetu oczekuje ustąpienia szefa syjonistycznej policji.

Na podstawie: timesofisrael.com, al-monitor.com.

Zobacz również: