Jeszcze dziś minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak ma podpisać umowę, na mocy której Stany Zjednoczone dostarczą naszym siłom powietrznym trzydzieści dwie maszyny F-35. Stanie się tak pomimo zastrzeżeń samego amerykańskiego Pentagonu, zwracającego uwagę na liczne niedoskonałości i usterki w samolotach produkowanych przez koncern Lockheed Martin.

Do najnowszego raportu biura testowego na ten temat dotarła agencja Bloomberg. Z dokumentu ma wynikać, że najdroższy w historii USA system uzbrojenia F-35 ma poważne wady. Dotyczą one przede wszystkim działka strzeleckiego kalibru 25 mm, który ma mieć „nieakceptowalną” dokładność w celowaniu do celów naziemnych, a także zamontowane jest w pękającej obudowie.

W owe działko zaopatrzone są wszystkie trzy modele myśliwca. W przypadku maszyn marynarki i piechoty morskiej są one zainstalowane na zewnątrz samolotu, nie sprawiając przy tym żadnych problemów. Inaczej jest w przypadku maszyn dla sił powietrznych. Działko znajduje się w ich wnętrzu, stąd ma „nieakceptowalną” celność oraz ma pękającą odbudowę, przez co jego użytkowanie ograniczone jest do minimum.

To niejedyne wady sprzętu kupowanego przez polski MON. Robert Behler, dyrektor testów operacyjnych z Departamentu Obrony USA, wskazuje na długą listę problemów do rozwiązania. Trzynaście z nich zostało zaliczonych do kategorii najważniejszych problemów, stąd wpływają one na zdolności bojowe maszyn oraz bezpieczeństwo ich użytkowników. Koncern Lockheed Martin ma stale eliminować błędy, jednak stale odkrywane są nowe usterki.

Pentagon zauważa, że jak dotąd w ogóle nie zostały naprawione luki w systemach cyberbezpieczeństwa, choć zwracano na nie uwagę już we wcześniejszych raportach. Pomimo tych zastrzeżeń Kongres USA przyspiesza sprzedaż samolotów, a poza Polską ich odbiorcami są m.in. Australia, Japonia, Singapur czy Wielka Brytania.

Na podstawie: forsal.pl.

Zobacz również: