Kolejne informacje o prowokacjach na polsko-białoruskiej granicy przekazywane przez polskie służby są podważane przez lewicowych liberałów. Zarzucają oni rządzącym kłamstwa z powodu wprowadzenia stanu wyjątkowego i niewpuszczania dziennikarzy w rejon działań Wojska Polskiego oraz Straży Granicznej. Tymczasem rosnące zagrożenie ze strony Białorusi i imigrantów dostrzega już nawet portal Onet.pl.

Na łamach jednego z najpopularniejszych serwisów internetowych pojawił się artykuł „Ta granica to czeka prochu. Wystarczy iskra”. Jego autorka, Edyta Żemła, opisuje w nim sytuację na granicy, która relacjonowana jest przez informatorów portalu oraz ekspertów związanych z naszym wojskiem. Dziennikarka nie ukrywa, że presja migracyjna i białoruskie prowokacje nasilają się z każdym dniem.

Informatorzy Onetu twierdzą, że wiadomości znad polsko-białoruskiej granicy, przekazywane już niemal codziennie przez Ministerstwo Obrony Narodowej, są jedynie „wierzchołkiem góry lodowej”. Od kilku tygodni białoruskie służby codziennie wykrzykują inwektywy pod adresem polskich żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej, a także obrzucają ich kamieniami. Ostatnio pod nogi jednego za wojskowych spadła z kolei atrapa granatu. W ostatnich dniach codziennością stały się również puste strzały z broni.

Podobne sytuacje są częścią wojny psychologicznej prowadzonej przez Białoruś. Były dowódca wojsk lądowych, gen. Waldemar Skrzypczak, mówi w rozmowie z Onetem o wywoływaniu stresu u polskich żołnierzy. Na dodatek nie wyklucza on, że Białorusini w końcu oddadzą strzały z ostrej amunicji.

Inny rozmówca lewicowo-liberalnego portalu, czyli były dowódca GROM płk. Piotr Gąstał, także mówi o „podnoszeniu temperatury na granicy”. W jego opinii polscy żołnierze muszą więc zachować zimną krew i nie dać się sprowokować. Poza tym powinni być dobrze przeszkoleni z zasad użycia broni w razie otwarcia ognia przez białoruskich pograniczników.

Anonimowy informator Onetu podkreśla z kolei, że to Białoruś buduje napięcie, natomiast polskie służby „starają się być w defensywie”. Są co prawda w stanie szybko się przemieszczać i reagować na białoruskie prowokacje, ale w końcu może dojść do zupełnie nieprzewidzianej sytuacji. Takiej jak na przykład porwanie polskiego żołnierza i przedstawienie go jako agresora przekraczającego nielegalnie białoruską granicę.

Wojna informacyjna trwa zresztą cały czas. Informator lewicowo-liberalnego portalu mówi o niedawnej sytuacji z udziałem polskiego żołnierza. Białorusini mieli niedawno usiłować wręczyć mu pieniądze, aby go sfotografować i wykorzystać propagandowo. Na całe szczęście Wojsko Polskie ma być odpowiednio wyszkolone i wyczulone na podobne sytuacje.

Onet nie byłby oczywiście sobą, gdyby jego dziennikarka nie nawiązała do wątku „dzieci z Michałowa”. Stres u polskich żołnierzy mają więc wywoływać nie tylko białoruskie prowokacje, lecz również brak możliwości pomocy „kobietom i dzieciom”. Mówi o tym zresztą wspomniany Gąstał, według którego „obrona granic nie może wykluczać człowieczeństwa”.

Na podstawie: onet.pl.

Zobacz również: