Wczoraj w Kopenhadze doszło do zamieszek sprowokowanych przez radykalnych muzułmanów, próbujących zablokować demonstrację duńskiej prawicy. Działacze i sympatycy ugrupowania Stram Kurs od ponad dwóch lat organizują manifestacje w miejscach zdominowanych przez imigrantów, chcąc zwrócić uwagę na problem braku ich asymilacji z duńskim społeczeństwem oraz ich sympatyzowania z radykalnym islamem.

Grupa przeciwników muzułmańskiej imigracji zebrała się w dzielnicy Nørrebro, która zdominowana jest przez właśnie przez obcokrajowców. Ich manifestację próbowali wcześniej zablokować policjanci, namawiający lidera Stram Kursu, prawnika Rasmus Paluda, aby zrezygnował on z przyjazdu do północno-zachodniej Kopenhagi. Sam Paluda skrytykował zresztą działania policjantów, którzy jego zdaniem nie zapewnili mu bezpieczeństwa, gdy korzystał on ze swojego konstytucyjnego prawa do wolności wypowiedzi.

Początkowo krytycy islamu chcieli zresztą zebrać się na ulicy Mjølnerparken, uważane powszechnie za imigracyjne getto, lecz ze względów bezpieczeństwa zakazała tego miejscowa policja. Ostatecznie do zamieszek i tak doszło, ponieważ grupy młodych muzułmanów z Nørrebro obrzuciły policjantów butelkami, kostkami brukowymi oraz innymi przedmiotami. Najbardziej rozwścieczyło ich zachowanie Paludy, który zaczął podrzucać egzemplarz Koranu.

Duńska policja poinformowała, że ostatecznie udało jej się aresztować dziewięć osób, w wyniku zamieszek rannych zostało dwóch funkcjonariuszy, zaś do rozproszenia tłumu musiała użyć gazu łzawiącego. Imigranci mieli być przy tym dobrze przygotowani, ponieważ mieli ze sobą worki pełne pustych butelek, a w ich dystrybucji brały udział nawet kilkunastoletnie dzieci.

Na podstawie: jyllands-posten.dk. nrk.no.