Rosnące ceny na rynku mieszkaniowym nie są niczym nowym, jednak trend ten został potwierdzony teraz przed dane Narodowego Banku Polskiego. Wynika z nich, że pod tym względem padł właśnie rekord. Przede wszystkim z tego powodu rośnie zainteresowanie mieszkaniami o niższym standardzie, czyli lokalami znajdującymi się w blokach wybudowanych w poprzednim systemie.

Narodowy Bank Polski przeprowadził analizę cen mieszkań w największych polskich miastach. Według danych zgromadzonych w IV kwartale ubiegłego roku, przeciętne „cztery ściany” podrożały o blisko 13 proc. w skali rocznej. Ogółem cenowe rekordy padły nie tylko w siedmiu największych metropoliach, ale także we wszystkich miastach wojewódzkich, a do tego grona jako ostatnie dołączyły Kielce.

Wzrost cen mieszkań jest zróżnicowany. Najszybciej w ostatnim roku drożały lokale znajdujące się w Zielonej Górze (o 23 proc.), Wrocławiu (o 19.5 proc.) oraz w Bydgoszczy (o 18,2 proc.). Najwolniejszy wzrost miał miejsce w Opolu, Warszawie czy Rzeszowie, co nie zmienia faktu, że wyniósł on w tych miastach co najmniej 11 proc. w ujęciu rocznym.

W tym miejscu należy podkreślić, że ceny mieszkań rosną najszybciej według standardów indeksu hedonicznego, natomiast nieco mniej w oparciu o zwykłą średnią. To zaś oznacza, że Polacy wraz z rekordowymi wzrostami kupują coraz częściej mieszkania o niższym standardzie, a do takich zalicza się te znajdujące się w tak zwanej „wielkiej płycie”. Media w ostatnich miesiącach zwracały zresztą uwagę na rosnący popyt na lokale znajdujące się w budynkach zbudowanych w czasach komunistycznych.

Na podstawie: forsal.pl, wprost.pl.