Poszukując ruchów społeczno-politycznych godnych uwagi, które następnie mogłyby posłużyć nowoczesnym nacjonalistom jako inspiracja dla codziennej działalności, nie wolno zapomnieć nam o Ruchu Narodowo-Radykalnym „Falanga”. Organizacja, która obrała charakter konspiracyjny ze względu na delegalizację i kontestację ówczesnego reżimu politycznego, a realizowana przez nią tzw. „polityka ulicy” co najmniej o skalę przerasta radykalizm współczesnych grup niezinstytucjonalizowanych, do dziś stanowi ideologiczny punkt odniesienia dla niemałego grona działaczy. Z niesłabnącym więc entuzjazmem chłonę wszelkie publikacje dotyczące tej formacji, jak również i pojedynczych ludzi nadających jej bezkompromisowy kształt w okresie międzywojennym. Książka, którą dziś recenzuję wydana została wysiłkiem portalu, który na ten czas cieszy się (delikatnie rzecz ujmując) brakiem estymy w szeroko rozumianym środowisku nacjonalistycznym, zaś sam jej autor uchodzi za postać kontrowersyjną. Mimo to, przyznać należy, iż Arkadiusz Meller dobrze czuje się w misji przybliżania odbiorcom myśli ugrupowań, które pojawiły się na scenie politycznej w roku 1934, jako efekt uświadomienia sobie odrębności pewnych nurtów od ducha endeckiego. Przysłowiowo „nie oceniając książki po okładce” z pasją przystąpiłem do lektury dzieła, które po „Życie i śmierć dla Narodu!” stanowi drugą znaną mi pozycję, w której autor miał swój udział.
Tym razem w centrum analizy postawione zostały życie i światopogląd Mariana Reutta. Działacz ten wraz z Bolesławem Piaseckim, Wojciechem Wasiutyńskim czy też Wojciechem Kwasieborskim stanowił trzon RNR „Falanga”. Rozmach podejmowanych działań, autorytet tych postaci jak i świadomość wrogości systemu, w którym przyszło im funkcjonować wygenerował organizację, której działalność dla narodu wykraczała daleko poza obowiązujący wówczas porządek prawny. Dynamizm ten i radykalizm miał także, co oczywiste, odzwierciedlenie w osobie Mariana Reutta, którego działalność determinował synergiczny związek dwóch czynników: przygotowanie do intelektualnej debaty i zdolność do fizycznej obrony swoich poglądów. Podkreślam to, gdyż często niesłusznie uważa się przecież, że realizacja na obu płaszczyznach jest niemożliwa – tymczasem życie jednej z głównych postaci RNR „Falanga” obfitujące było w pracę na polu intelektualnym, jak również gwałtowną politykę ulicy i tym samym powyższą tezę obala. Urodzony 9 marca roku 1907 Marian Reutt zdobył ku temu solidne podstawy, gdyż czterokrotnie wygrywał bokserskie (inaczej: pięściarskie) mistrzostwa Warszawy w wadze półśredniej, a jednocześnie 21 października ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim.
Marian Reutt (w środku)
To właśnie na okres studiów przypadła jego wzmożona aktywność polityczna. Początkowo swe losy związał z Oddziałem Akademickim Obozu Wielkiej Polski, którego struktury powstały w roku 1932. Sanacyjne władze mając świadomość jakie zagrożenie stanowi antagonistyczny wobec niej, a prężnie rozwijający się zarazem ruch polityczny za cel postawiły sobie jego delegalizację. Po rozbiciu struktur na polskiej scenie narodowej wytworzyła się próżnia, zaakcentować jednak należy, że impas nie trwał zbyt długo. W pełni już ukształtowani politycznie działacze byłego OWP, a zarazem zdający sobie sprawę z rozbieżności między nimi a myślą endecką 14 kwietnia 1934 r. powołali do życia Obóz Narodowo-Radykalny. Marian Reutt opracował do „Deklaracji” (inaugurującej działalność ONR) punkty o charakterze gospodarczym. Już wówczas zasygnalizował swoje poglądy, którego filarami były: 1) antykapitalizm; 2) antykomunizm; 3) totalizm katolicki; 4) antydemokratyzm.
Autor po krótkim biograficznym prologu w kolejnych rozdziałach objaśnia determinanty poglądów Mariana Reutta. Rozpocząć należałoby, co znamienne i powszechne wśród działaczy narodowo-radykalnych okresu międzywojennego, od rozważań koncentrujących się na krytyce systemu kapitalistycznego i komunistycznego. Publikacje pióra Mariana Reutta żywo się w ten nurt wpisywały. Otóż, uważał on, iż „system gospodarczy powinien służyć potrzebom narodu, a zwłaszcza spełnieniu polskiej misji dziejowej”. Tym samym przekreślał on kapitalizm jako rozbijający wspólnotę narodową, stojący w opozycji do religii katolickiej i system nieefektywny w okresie kryzysu gospodarczego (czego działacz Falangi był w ówczesnym czasie obserwatorem). Czas globalnej zapaści finansowej po pierwszej wojnie światowej udowodnił nieprzydatność wiary w samoregulujący się mechanizm rynkowy, gdyż kraje dotknięte recesją w celu ratowania się od bankructwa zdecydowały się na interwencjonizm. Kolejne patologie, jakie zdaniem Reutta generują się w systemie kapitalistycznym to: monopole karteli, uzależnienie się od obcego kapitału, marnotrawstwo środków produkcyjnych i kreowanie w obrębie narodu rozwarstwienia, dysproporcji co w konsekwencji polaryzowało naród na dwie klasy: właścicieli środków produkcji i wytwórców. Ponadto żyjąc w atmosferze napięcia nieuchronnie nadciągającej wojny był stanowczym przeciwnikiem dekoncentracji warsztatów produkcyjnych i rozdrobnienia kapitału generującego dochód jedynie w sektorze prywatnym. Optował zaś za industrializacją, upaństwowieniem przemysłu (szczególnie ciężkiego).
Pomimo takiej wizji świata i pewnej fascynacji modelem sowieckiego kolektywizmu, Marian Reutt komunizm uważał jako ustrój (w rozumieniu gospodarczym jak również jako reżym polityczny) wrogi polskiemu duchowi. Internacjonalim, tworzenie się dyktatury urzędniczej w konsekwencji antagonizującej naród na sprawujących bezwzględną władzę i uciskanych, materializm – wszystkie powyższe integralne elementy tego ustroju uważał jako odpowiedzialne za rozkład tkanki narodowej. Nie był jednak przeciwnikiem gospodarki centralnie sterowanej. Otóż w celu wygenerowania planu gospodarczego o zasięgu ogólnonarodowym, dokonania redystrybucji dóbr, regulowania warunków pracy, w dalszej perspektywie niwelowania różnic między poszczególnymi grupami społecznymi w jego mniemaniu pojawia się konieczność powołania do życia ogólnopolskiej struktury tymi procesami zarządzącej. Takie zadanie widział przed Narodową Organizacją Pracy (skrótowo: NOP) o modelu hierarhicznym, w której stratyfikacja powiązana była z bliżej niezdefiniowanymi zasługami wobec narodu. Organizacja ta miała być gwarantem przyzwoitego poziomu egzystencjalnego w każdym polskim domu, zapewniała trwałość i podporządkowanie interesów gospodarczych narodowi (w tym także sektora prywatnego).
Totalizm katolicki członek RNR „Falanga” traktował jako tożsamy z ideą nacjonalizmu. W koncepcji Mariana Reutta nazwa naszego kraju powinna zostać przemianowana na Państwo Katolickie Narodu Polskiego. Religia ta miałaby stanowić centrum, które regulowałoby całe życie społeczne wspólnoty. Mimo doniosłej roli jaką odgrywał katolicyzm w całości poglądów tego działacza ze strony organizacyjnych kolegów, jak chociażby od Wojciecha Wasiutyńskiego, pojawiał się zarzut, iż w gruncie rzeczy Marian Reutt wiarę traktuje w sposób instrumentalny, sam nie będąc gorliwym katolikiem. Dziś jednak (co oczywiste) ciężko byłoby zweryfikować tę informację pod kątem jej prawdziwości.
Głosząc antydemokratyzm w czasach sanacyjnych ówcześni nacjonaliści nie byli odosobnionym przypadkiem w bogatej mozaice życia politycznego. Naturalnie od pozostałych partii bądź ruchów społecznych odróżniała ich logiczna argumentacja. Głównym problemem demokracji było to, iż w polskich przedwojennych realiach jej naczelnym produktem była niestabilność rządów. Marian Reutt jako uważny obserwator życia politycznego był przecież świadkiem upadku rządów kolejnych gabinetów, chaosu i słabości wewnętrznej państwa.
Zjazd Ruchu Narodowo-Radykalnego „Falanga”