Irlandczycy w niedawnym referendum opowiedzieli się za „prawem do wyboru”, a więc za możliwością dokonania aborcji przez kobiety chcące usunąć ciążę. Ów „wybór” nie będzie jednak obowiązywał katolickich szpitali, ponieważ homoseksualny premier Leo Varadkar zapowiedział, że będą one musiały przeprowadzić tego typu zabieg, chociaż personel medyczny wciąż będzie mógł użyć w tej kwestii klauzuli sumienia.

Pod koniec maja Irlandczycy głosowali w referendum nad możliwością zmiany konstytucyjnych zapisów o ochronie życia, dzięki czemu możliwe będzie zliberalizowanie przepisów dotyczących zabiegu usunięcia ciąży. Obecnie centroprawicowy irlandzki rząd pracuje więc nad zmianą odpowiednich ustaw, aby dokonanie aborcji na żądanie było możliwe do dwunastego tygodnia życia dziecka, a także w skrajnych przypadkach między dwunastym a dwudziestym czwartym tygodniem.

Jednocześnie środowiska zwolenników „prawa do wyboru” zaczęły zastanawiać się, czy w niektórych przypadkach nie dojdzie do omijania przepisów. Z tego powodu wspomniany szef rządu, będący zadeklarowanym homoseksualistą, zapowiedział brak możliwości uchylania się od przeprowadzenia aborcji przez placówki medyczne finansowane ze środków publicznych. Co prawda lekarze i pielęgniarki będą mogli skorzystać z klauzuli sumienia, ale choćby katolickie szpitale jako instytucje nie będą miały takiego prawa.

Centroprawica jednocześnie chce iść za ciosem i zapowiada przeprowadzenie kolejnych referendów. Na jesieni Irlandczycy mieliby więc wypowiedzieć się na temat usunięcia z konstytucji przepisów o bluźnierstwie, dzięki czemu nie byłoby ono ścigane przez irlandzkie służby. Zmiana obowiązujących obwarowań w tej sprawie miałaby pokazać na arenie międzynarodowej, że Irlandia nie reprezentuje podobnych wartości.

Na podstawie: bbc.co.uk, irishtimes.com.