kilka_slow_o_porozumieniu_ws_kopaln2Reporterka „Gazety Wyborczej” postanowiła przekonać się, jak naprawdę wygląda praca górników, którzy wiele lat byli atakowani przez media Agory jako „roszczeniowe nieroby”. Okazało się, że praca ta jest niezwykle trudna, a samo wytrzymanie pod ziemią jest nielada wyzwaniem.

Ewa Furtak na początku tekstu „Praca pod ziemią? Trudno o cięższą. Odwiedzieliśmy kopalnię Silesia” zaznacza, iż jej rodzinne okolice nie miały zbyt wiele wspólnego z górnictwem, ponieważ pochodzi ona z Bielska-Białej. Stąd uważała, iż praca górnika jest tak samo ciężka, jak wykonywanie zawodu policjanta, lekarza czy budowlańca. Przyjeżdżając do kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach dziennikarka musiała zmienić specjalnie przygotowany strój, bowiem z powodu zagrożenia metanem pod ziemię nie można zejść w ubraniach z tworzyw sztucznych, które mogą zaiskrzyć. Poza bluzami i flanelowymi koszulami, górnicy i osoby chcące zejść na dół muszą założyć kilkukilogramowe aparaty ucieczkowe z tlenem.

Dziennikarce „Wyborczej” problemy sprawiał sam ubiór, jednak pod ziemią przekonała się jeszcze bardziej, iż praca górnika jest ekstremalnie ciężka. Z opisu wynika, iż sam zjazd windą może powodować panikę, natomiast jeszcze gorzej jest już w samym chodniku. Choć niektóre jego fragmenty przywitały reporterkę przyjemnym chłodem, to najczęściej pod ziemią jest bardzo gorąco, a w wielu miejscach idzie się przez błoto, z którego trudno oderwać nogi. W tych warunkach, w razie wybuchu pyłu węglowego lub metanu, górnicy mają więc niewielkie szanse na przeżycie.

Tekst kończy się stwierdzeniem dziennikarki, iż największą ulgę poczuła wracając już na powierzchnię, a prysznic nie zmył z niej do końca całego brudu, który przylepił się do niej w kopalni. Najciekawszy jest jednak fakt, iż ponad 25 lat pracownikom największych mediów w Polsce zajęło sprawdzenie, jak naprawdę pracuje się pod ziemią. Z pewnością nie zrekompensuje to jednak górnikom tak długiego czasu obrażania ich pracy i napuszczania na nich reszty społeczeństwa.

Na podstawie: wyborcza.pl.