Ostatnio zapanowała moda na chłodne i wyważone ekspertyzy geopolityczne zwłaszcza w kręgach organizacji i instytucji, które mają realizować polski interes narodowy. W kontekście niesprowokowanej agresji na sąsiednie niepodległe państwo odezwały się szczekaczki think tanków różnych to chłodnych strategów, które w całkowitej bierności wobec wydarzeń dziejących się w naszym spektrum zainteresowań geopolitycznych, postulują całkowite poddaństwo barbarzyńcom co powinno być potępione w wielu wymiarach. Historycznym , teraźniejszym, kulturowym w końcu zwyczajnie moralnie ludzkim.

Od paleoendeków, przez komunistyczną lewicę do konserwatystów i kolibrów nagle każdy okazuje si e wyważonym mężem opatrznościowym, który chce uratować nasz nieszczęśliwy kraj przed katastrofą na miarę II wojny światowej, nieudanych powstań czy w końcu umieraniem za obcy naród. Wszystko może by się zgadzało, gdybyśmy stali na przegranych pozycjach, jednak szermowana przez owe środowiska retoryka wzięta jest żywcem z efemerycznych środowisk, która w naszej historii wykazały się krótkowzrocznością i pudrowaniem własnego defetyzmu, tchórzostwa i braku woli do kreatywnych przewidywań czy tworzenia jakichkolwiek innych koncepcji niż byle-trwanie. Środowiska te sączą defetystyczny jad nawet w chwili gdy Polska ma historyczną szansę na upodmiotowienie siebie w sferze geopolitycznej niskim kosztem demolując swojego odwiecznego rywala, którego skądinąd i całkowitym przypadkiem te grupy identyfikują jako sojusznika, a nawet odwiecznego słowiańskiego brata, którego obrażamy i poniżamy na zlecenie natowskich niby mocodawców. Stąd rozumie się, że nasza rywalizacja i to bardzo krwawa toczona już od XV wieku gdy Moskwa zrzuciła zwierzchnictwo mongolskie (ale przyjęła cywilizacyjne struktury władzy i kultury strategicznej dawnych panów) i postanowiła zmasakrować ludność Inflant i Litwy była inspirowana jak nie z Waszyngtonu to z Londynu tudzież innego ośrodka anglosaskiego (niektórzy twierdzą też, ze robił to Watykan inni, że reptilianie, ktoś jeszcze wspomni o tych co zawsze). Co oczywiście należy włożyć między te same źródła co słynne filmy z żółtymi napisami. Nasza rywalizacja z Moskwą była całkowita i totalna od stuleci. Raz przegrywali ją oni, raz my, z różnym skutkiem. Nadal jednak oba ośrodki istnieją i różnią się zasadniczo wszystkim, bo z tego wypływa kręgosłup cywilizacyjny. I nasz w żadnym wypadku nie jest eurazjatycki i nie jesteśmy w najmniejszym procencie kompatybilni z ideą imperium wszech-rosyjskiego (czy trafniej ujmując moskiewskiego, kradzież nazwy Rusinom przypisuje się Piotrowi I). I nie będziemy.

Nowoczesne ikony polskiego realizmu

Rzućmy więc światło na to w jaki sposób lansowana wersja realizmu, który jest hiperbolizowaniem najgorszych cech Polaków jakimi jest bierność, warcholstwo, fatalizm zaczął niszczyć zdrowe reakcje wspólnotowe, zabijać wolę walki, niszczyć twórczą wolę mocy i zamieniać nasz naród z ambitnego w swych planach akolity aspirującego do grona „kasty panów” w „mentalność niewolnika” mówiąc Nietzschem. A w końcu z niepodległościowca, który całe XIX stulecie walczył o samodecydowanie i suwerenność zmienić w raba bożego, który modli się o powrót ustaleń kongresu wiedeńskiego i rolę wiernego wasala w strefie wpływów mocarstw.

To co widzimy z okazji tej wojny to otwarte rozlanie się duginowskiej puszki pandory z wielu ośrodków, które wcześniej były poważane w gronie tzw. realistów jako rozsądne i wyważone, mimo że przymykano oczy na ich pewne odpały. Weźmy się więc czołowych myślicieli sceny realistycznej i zanalizujmy ich powiązania, kontakty i idee, które głoszą.

Jednym z forsowanych na czołowych geopolityków w polskiej debacie publicznej jest Leszek Sykulski, zdawałoby się, że ekspert z tytułami, założyciel think-tanku Polskiego Towarzystwa Geopolitycznego i przez jakiś czas prezes Instytutu Geopolitycznego (do którego za rządów PO pisał Roland Lasecki, znany proputinowski i eurazjatycki pseudointelektualista, który pisał analizy na zlecenie Radosława Sikorskiego). Do tego doradca ds. bezpieczeństwa wewnętrznego i zwalczania ekstremizmów przy prezydencie Lechu Kaczyńskim. Tak, tak zwalczanym ekstremizmem był właśnie nacjonalizm, którego profesor Sykulski jest wielkim przeciwnikiem. W końcu Kandydat Nowoczesnej. Zwolennik zfederalizowania Polski w ramach UE i uczynienia z niej pasa tranzytowego na osi Paryż-Berlin-Moskwa. Literalnie wasala, którego polityka ogranicza się do wypełniania interesów obcych mocarstw jak Kongresówki w XIX wieku. Skrajnie defetystyczny pogląd przypisujący nam totalną niemoc w tworzeniu własnej narracji strategicznej. Pasujący dla tych, którzy z niemocy i braku kreatywności uczynili ideologię. O czym pisał we własnej książce „Geopolityka a bezpieczeństwo Polski”. Przy okazji liberał i zwolennik radykalnych środków opresyjnych stosowanych wobec naszego środowiska. Dzisiaj jeszcze nawołujący do nastrojów pacyfistycznych, sprzeciwiający się obywatelskiemu obowiązkowi obrony kraju argumentując to wciąganiem w wojnę z Rosją. Na dodatek ujmujący chwały polskim wolontariuszom na ukraińskim froncie nazywając ich najemnikami w obcym wojsku, których porównuje do banderowców, przy czym uznaje, że nie zasługują na żaden szacunek. Idealny kandydat na autorytet w obozie niepodległościowym i narodowym prawda? Czekamy, aż endecy zaczną zapraszać go na Marsz Niepodległości.

Oprócz poglądów, które są wprost przeciwne do dążeń suwerennistów, wspólnotowców, nacjonalistów i każdego komu bliska idea niepodległości ma nasz wielki ekspert dziwne powiązania. Otóż sam Dugin wymienia go jako przyjaciela Rosji w swojej liście sprzyjających neobolszewickiemu imperium myślicieli. Za cytowanie tej listy Sykulski straszył pozwem każdego, kto mu to wypomniał, jednak nikt nie doczekał się rozprawy.

A co w planach geopolitycznych miał nasz ekspert realista, tak mocno odżegnujący się od przyjaźni z Duginem? Zacytujmy opis jego własnej książki, która z niewiadomych przyczyn jest dziś białym krukiem „Ku nowej Europie – perspektywa związku Unii Europejskiej i Rosji” – „Strategiczny sojusz Unii Europejskiej i Federacji Rosyjskiej jest zaledwie wstępem, niezbędnym preludium do stworzenia Bloku Kontynentalnego, jednej z największych, jeśli nie największej, koncepcji geopolitycznej w historii świata. Jesteśmy uczestnikami najlepszej w dziejach koniunktury geopolitycznej dla powstania najpotężniejszej lądowej formacji polityczni-przestrzennej na Ziemi.” Oczywiście nie trzeba wspominać czym i w jakiej pozycji w takim układzie znalazłaby się Polska i nasza suwerenność? Można również dodać, że kluczem do takiej konfiguracji geopolitycznej jest unicestwienie Ukrainy. A całą koncepcja oparta jest o tzw oś Paryż-Berlin-Moskwa. Czyli zintegrowaną UE z rosyjskim partnerem.

Co ciekawe podobną koncepcję geopolityczną wysuwa Roland Lasecki, dawniej związany z xportalem i kręgami fanatycznych eurazjatów oraz szemranych agenturalnych środowisk. W swoim tekście gdzie rozczarował się Rosją „Pożegnanie z eurazjatyzmem” – „Przez ostatnie lata miałem nadzieję, że alternatywą dla demoliberalnego globalizmu będzie „azjatyzm”. Że Chiny oplotą świat swoimi szlakami handlowymi. Że Niemcy, a z nimi Europa, zostaną włączone w tą sieć. Że powstanie Nord Stream 2 i Nowy Jedwabny Szlak, które połączą Rosję z Niemcami i Chiny z Europą. Że w tym nowym układzie światowym marginalizacji ulegną USA, Polska i Ukraina.”

Postać Laseckiego jest raczej szeroko znana w środowisku, zasłynął szkalowaniem Żołnierzy Wyklętych, powstań narodowych, nacjonalizmu jako takiego i domagał się od peowskich władz pacyfikacji Marszu Niepodległości. Co nie szkodzi mu być cytowanym i zapraszanym przez ośrodki zwące siebie narodowymi.

Podobne zdanie o wojnie i miejscu polski ma hołubiony w kręgach wszechpolskich i endeckich profesor Adam Wielomski. Po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji na swoim fb napisał „Zarysowały się dla polski dwie opcje geopolityczne. Albo sojusz z USA, UK i Ukrainą, albo z Niemcami i Francją. Z dwojga złego wolę Berlin i Paryż. Przynajmniej wojna w tej opcji nie grozi Wolę Mitteleuropę od Międzymorza.” Oczywiście Wielomski swoim stylem totalnego defetysty, który bi się jakiekolwiek konfliktu stawia na koncepcje, w której Polska nic nie może i nie powinna się silić na cokolwiek. Oczywiście realistyczną, endecką czy jak to się teraz zwie. Sama twórczość profesora podobnie jak Laseckiego i podobnych konserwatystów oscyluje wokół uwielbienia dla polskiej podległości wobec caratu, ZSRR, skorumpowanych narzuconych obcych elit a także warcholstwa konserwatywnej szlachty podpisującej konfederację targowicką (skądinąd chwaloną przez redakcyjnego kolegę Wielomskiego, Konrada Rękasa).

Nie ma potrzeby robienia tutaj panteonu polskich realistów, Sykulski z Wielomskim są dość znaczącym przykładem rezonującym na nasze środowisko, z pewnych przyczyn pomijany jest Radosław Sikorski, który właściwie mówi tymi dwoma. Również potępia powstania, nie sili się na żadne wybijanie Polski na podmiot, także uznawał swego czasu koncepcję osi Paryż-Berlin_Moskwa za spełnienie najwyższych ambicji polskiej dyplomacji i geopolityki. Pytaniem jest czemu akurat w kręgach endeckich jest postrzegany niechętnie skoro także jest zwolennikiem trwania w Mitteleuropie, a także odradzania jakiegokolwiek zbrojnego oporu wobec silniejszych (wojna na Ukrainie pokazała, że może być nie tylko skuteczny, ale jeszcze wybić państwo na ważnego gracza, choćby regionalnego). Jako MSW zasłynął z wasalizacji polski wobec wymienionych podmiotów, więc wg logiki endeckiej powinien być wzorem dyplomaty, z jakiegoś powodu, który wydaje się nielogiczny nie jest, a co więcej przez te same środowisko ślepo zapatrzone w „realistów” uwiązany jest za zdrajcę, zaprzańca i przeciwnika polskiej suwerenności. Postronny obserwator ma dysonans poznawczy tudzież zaobserwuje lekką schizofrenią, ale ok udawajmy, że wszystko jest w porządku.

Te kila znaczących przykładów tzw realistów łączy kilka wspólnych mianowników. Chociażby wspólna koncepcja geopolityczna Polski, której zostaje odebrana jakakolwiek sprawczość i poddana zostaje wpływom „bizantyjskim” mówiąc Duginem lub pruskim – koncepcji Mitteleeuropy, która będzie kooperować z Eurazją. Zresztą zapytajmy samego „szamana Kremla”:

Zawsze upatrywaliśmy w tym największe dla nas niebezpieczeństwo: przyjacielski sojusz Niemiec i Rosji.

To nasze zadanie. Zjednoczyć się z Niemcami i stworzyć potężny blok kontynentalny.

Co wówczas z Polską?

My Rosjanie i Niemcy rozumujemy w pojęciach ekspansji i nigdy nie będziemy rozumować inaczej. Nie jesteśmy zainteresowani po prostu zachowaniem własnego państwa czy narodu. Jesteśmy zainteresowani wchłonięciem, przy pomocy wywieranego przez nas nacisku, maksymalnej liczby dopełniających nas kategorii. Nie jesteśmy zainteresowani kolonizowaniem tak jak Anglicy, lecz wytyczaniem swoich strategicznych granic geopolitycznych bez specjalnej nawet rusyfikacji, chociaż jakaś tam rusyfikacja powinna być. Rosja w swoim geopolitycznym oraz sakralno-geograficznym rozwoju nie jest zainteresowana w istnieniu niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy. Nie dlatego, że nie lubimy Polaków czy Ukraińców, ale dlatego, że takie są prawa geografii sakralnej i geopolityki.  – słowa Dugina w wywiadzie przeprowadzonym dla Frondy w 1998 roku.

Nie trzeba wiele by zaraz skorelować to z koncepcjami geopolitycznymi zarówno polskich liberałów jak Sikorski czy Sykulski, aż do eurazjatów jak Lasecki czy fetyszystów caratu i pokłonów wasalnych wobec obcych monarchów jak Wielomski. Wszyscy mówią o pozycji Polski w Mitteleuropie, która jest sojusznikiem Eurazji. Jedni maskują to federalizacją UE inni wypowiadają się wprost. Za wszystkim stoi jednak maskowanie typowego dla zakompleksionych i zgniłych elit, tchórzostwa, które nieraz odbierało Polsce moc sprawczą. W imię podległości wobec jakiegokolwiek imperium. W tym przypadku niemieckiego bądź rosyjskiego. Chociażby potępianie powstań narodowych, które wbrew pozorom miały szanse powodzenia.

Powstańcze fetysze realistów

Coroczna kanonada narzekań na polską nierozwagę, gorącą głowę, niepoważny romantyzm, egzaltowanie z pozycji chłodnych, stoickich realistów przy okazji rocznic powstańczych jest o tyle fałszywy, ze w ogóle nie ima się realiów. Co więcej to właściwie osoby o poglądach umiarkowanych i „realistycznych” doprowadziły do upadku lub nieprzygotowania naszych rebelii niepodległościowych.

W 1830 roku po wybuchu powstania listopadowego posiadaliśmy wyszkoloną armię, doświadczonych oficerów, weteranów wojen napoleońskich, insurekcji kościuszkowskiej i kilku innych kampanii. Nieprawdą jest więc, że to „banda młokosów” przejęła arsenał. Na czele powstania stała stara generalicja z dużym stażem i szlakiem bojowym. Legitymiści też nie zająkną się, że powodem wybuchu powstania było gwałcenie prawa przez cara, likwidacja szeregu przywilejów nadanych Polakom i konstytucji przez Wielkiego Księcia Konstantyna, który prowadził administracje w stylu typowego wschodniego watażki.

Sytuacje w Królestwie Polskim radykalizował sam car odrzucając mediacje w sprawie respektowania konstytucji i praw, które sam nadał Polakom. Pierwsza faza kampanii przebiegła znakomicie dla Polski, a sama sytuacja geopolityczna była korzystna powstańcom, wszędzie kontestowano Święte Przymierze, a także upadł prorosyjski rząd w Wielkiej Brytanii. Nieprawdą jest więc, że nie zdawano sobie sprawy z osamotnienia w Europie, ponieważ porządek narzucony po wojnach napoleońskich zaczął się chwiać.

Pierwsza faza kampanii przebiegła zdecydowanie pomyślnie dla Polaków, dopóki ranny pod Olszynką Grochowską nie został generał Chłopicki. Zastąpił go tzw realista Skrzynecki, o którym jako wojskowym nie miał dobrego zdania nawet sam książę Konstantyn. Nowy naczelny wódz bał się przeprowadzić kontrofensywy na Siedlce, nie wykorzystał tego, że armia rosyjska została zdziesiątkowana cholerą. Wydawał opóźnione rozkazy, przez co tempo kampanii zwolniło i dało czas na reorganizację armii rosyjskiej. Do tego usunął wszystkich oficerów z doświadczeniem bojowym, odnoszących sukcesy na ich miejsce powołał powolnych sobie politycznie miernych, biernych, ale wiernych. A jaka była polityka gen. Skrzyneckiego? Otóż ułożenie się z carem i negocjacje w sprawie przywrócenia zwierzchności caratu jednak z poszanowaniem konstytucji. Wszystkie działania zaczepne uznawał za drażniące majestat moskiewskiego tronu przez co powstanie i kampania wojskowa nie mogła pójść po myśli mniej licznych, ale lepiej wyszkolonych powstańców. Nie wykorzystał też sytuacji zapalnej na Litwie. Właśnie z powodu realistycznych mrzonek dogadywania się z imperium, które nie zasypywało gruszek w popiele i słało kolejne armie. Rosjan było stać na porażkę, realiści jeszcze kupili im czas na reorganizację co doprowadziło do upadku powstania. Nie można zapominać, że popierającym lojalistyczne akty negocjacji z carem był także książę Czartoryski i konserwatywna arystokracja.

Konserwatyści, którzy swoja drogą przejęli polityczną kontrolę nad powstaniem od początku torpedowali wysiłki wojskowe dążąc do ugody, blokowali postulowane zmiany społeczne przez co nie doczekali się wsparcia ludności chłopskiej co również mogło wpłynąć na problemy logistyczne. Całe stronnictwo lojalistyczne nie uzyskała od cara za wiele za swe zasługi w zastopowaniu ofensyw polskich i wytracenia impetu. Tysiące więźniów politycznych, Wielka Emigracja, rusyfikacja, zamykanie szkół polskich, zbudowanie Cytadeli i systemu represji. Car nie chciał negocjować, chciał kupić czas dla swoich hord. Na co pozwolili mu chłodni, kalkulujący „realiści”.

Kolejnym ciekawym przypadkiem jest ubóstwienie hrabiego Aleksandra Wielopolskiego. Carskiego lojalisty, który doprowadził do nieprzygotowanego i wcześniejszego wybuchu powstania styczniowego. Realiści wskazują, że była to postać tragiczna, chcąc nadać mu sznytu patriotycznego mówią o zakładaniu szkół polskich, rozwijaniu polskiej kultury, ekonomii. Nic bardziej mylnego. Konserwatywny i lojalistyczny do bólu pragmatyk władzy był marionetką carską od samego początku do końca. Postulował oparcie się o Rosję w obliczu wydarzeń w Galicji z racji ochrony konserwatywnych interesów arystokracji, które pilnowały szlacheckich przywilejów i blokowały zniesienie pańszczyzny. Widząc narastające nastroje patriotyczne w obliczu klęski Rosji w wojnie krymskiej zlikwidował Towarzystwo Rolnicze, które powstało na fali liberalizacji prawa po wojnie i powoli odchodziło od pańszczyzny, krzewiło także patriotyzm wśród mas ludowych. Wielopolski wraz z rozwiązaniem organizacji nadał równouprawnienie Żydom, którzy od tamtej pory mogli partycypować w wykupowaniu ziemi od polskiej szlachty. Miał to być cios dla polskiej ekonomii niepodległościowej. CO więcej wprowadził dodatkowe uprawnienia policji w kwietniu 1861 roku, które dały carskim siepaczom prawo do zastrzelenia 8 kwietnia podczas demonstracji patriotycznej około 100 osób, a 200 raniono.

Czyn ten zradykalizował polskich patriotów a sam Wielopolski będąc naciskany przez środowiska niepodległościowe, zwłaszcza umiarkowane zaczął budować polskie szkoły, zastępował carskich urzędników Polakami. Jednak jak widać nie wynikało to z jego pobudek patriotycznych, a z prostej kalkulacji na stołku namiestniczym, z którego mógł łatwo spaść. Sam wcześniej pogrążył sprawy polskie, by potem za późno działać na ich rzecz mając na sobie oddolny nacisk. Jego małe reformy polskiej oświaty i tak sprawiły, że popadł w niełaskę u cara. Próbował wybłagać swoją pozycję tłumacząc na carskim dworze, że tylko ustępstwa wobec Polaków przyniosą spokój w „Kongresówce”. Na wieść o przygotowywaniu zbrojnych wystąpień zarządził „brankę”, która spowodowała wcześniejszy wybuch powstania. Należy zaznaczyć, ze otrzymał propozycję dołączenia do stronnictwa „białych jednak odmówił. Wolał rozładować nastroje przelaniem polskiej krwi, co ujął z zadowoleniem w słowach „Wrzód pękł”. Ostatecznie jego działania doprowadziły tylko do pogrzebania nadziei niepodległościowych, zradykalizowały działalność partyzancką jak stronnictwo czerwonych i ich sztyletnicy, największego zrywu na ziemiach polskich, ale słabo przygotowanego, utopionych nadziei i zniszczonych lat pracy, wzmożonej rusyfikacji, egzekucji na stokach cytadeli i zesłań na Syberię. Zniesiono autonomie Królestwa, którą i tak sam z siebie niszczył Wielopolski. Kolejny przykład realisty – oportunisty, który swoimi działaniami doprowadził do klęski i zniszczenia pokolenia ruchu niepodległościowego tylko po to by zachować namiastkę władzy przypudrowaną lojalizmem.

Co ciekawe samo powstanie oprócz pierwszych lat ciężkich represji dało spory rozwój polskiej tożsamości i stało się mitem narodowym po raz pierwszy spajającym polskie elity arystokratyczne, ludność miast i wsi w jeden organizm narodowy. To w wyniku powstania zrewidowano poglądy na kwestię chłopską i mieszczańska, bo pierwszy raz ludność owa wzięła masowy udział w patriotycznym czynie. To pamięć o waleczności sprawiła, ze mity odżyły zarówno na salonach jak i w chłopskich strzechach gdzie w walce z rusyfikacją trafiały polskie pisma i książki. Czyn bohaterski został zapamiętany jako wyznacznik pracy dla kolejnych pokoleń, a nie czołobitność wobec cara w zamian za małe ustępstwa. To przelana krew sprawiła zalanie wsi polską tożsamością, a nie wypity koniak na moskiewskich salonach. Niestety czarną legendą powstania będzie powolny upadek polskiej posiadłości w ramach rodzącego się agresywnego kapitalizmu, który pozwoli Żydom uwłaszczyć się na majątkach pobitej w powstaniu szlachty. Dzięki reformom Wielopolskiego, co dalej sprawi wielkie problemy w budowaniu niepodległego państwa i hodowanie przyszłej sowieckiej V kolumny. Tyle z realizmu legalistów, z zachwalanej szkoły krakowskiej, która nie wniosła do polskiej myśli nic oprócz tchórzostwa i odebrała Polakom wpływ nie tylko na własny los, ale nawet na sprawną kontrolę nad przyszłym niepodległym państwem.

Realizm lojalistów vs realizm bohaterów

Idiotyzmem byłoby całkowicie rezygnować z realistycznej oceny rzeczywistości, jednakże to co w szkole polskiej zapisało się pod tym pojęciem jest niczym innym jak tchórzliwym chowaniem głowy w piasek podczas gdy etapy dziejów wzywają nas do podjęcia działań. To byle-trwanie, to polski fatalizm, nihilizm, w którym nie am się wpływu na cokolwiek. To postawa, która sprawia, że nasz naród często tonie w stagnacji co kończy się dla nas tragicznie. Od zwolenników złotej wolności, którzy walczyli z ruchem egzekucyjnym w XVI wieku, aż do podpisania traktatu ryskiego w kontrze do koncepcji Międzymorza. Polska szkołą realizmu to utrzymywanie się na bezludnej wyspie za wszelką cenę bez brania pod uwagę budowania tratwy z obawy przed falami. To w końcu brak mocy sprawczej i brak woli mocy podobnej niewolnikom. Odbiera się nam możliwość wpływu na rzeczywistość tłumacząc to interesem narodowym, którzy przez takie działania niejednokrotnie pozostałą pogrzebany!

Pytaniem jest czy Polska leżąc jak to ujął sam Dugin między atlantyzmem, a Eurazją, między Rosją, a Niemcami ma możliwość na rezygnację ze sprawczości własnej, z własnej projekcji planu strategicznego, własnej narracji historycznej i wielkich konc3epcji geopolitycznych? Otóż nie ma. Realizmem w tej sytuacji jest wykorzystywanie każdej słabości naszego wroga, a co pokazują nam powstania, które były nieudane nie stać nas przede wszystkim an defetyzm i hamulcowych wielkich projektów, chwila zawahania sprawi, że nasi dziejowi wrogowie zwyczajnie nas zmiotą z mapy, a dzisiaj nawet pozbawią tożsamości czego chce kremlowska elita, tudzież liberalni niemieccy degeneraci zarządzający Unią Europejską.
Realizm nie jest chłodną kalkulacja, a wykorzystywaniem każdej szansy by zaistniała zbiorowa wola mocy. Tym samym mamy pierwszą od wielu lat dziejową szansę odbudowania naszego miejsca w pozycji geopolitycznej, gdy Rosja i Niemcy utraciły kontrolę nad swoimi wielkimi strategiami i nie mogą ich realizować, gdy to czas uleczenia się z dawnych szowinizmów narodów Międzymorza i wspólnej walki jak w 1863 przeciwko wschodniej tyranii. Nasz interes nakazuje nam przyspieszyć ruch i dynamikę dziejów, nie stać nas na wciskanie pedału hamulca. A historia uczy nas, ze nigdy tego robić nie powinniśmy.

Bibliografia:

1. https://ronald-lasecki.blogspot.com/2022/11/pozegnanie-z-eurazjatyzmem.html?spref=tw&m=1
2. https://geopolityka.net/aleksander-dugin-czekam-na-iwana-groznego/
3. Tomasz Strzeżek, Polska ofensywa wiosenna w 1831 roku
4. https://twitter.com/Gajus_Marcius/status/1602598874920755205?t=c7MsPkXxCFXzDDgpEPE9tA&s=19