Czeskie rolnictwo ma problemy ze znalezieniem pracowników sezonowych do pracy w polu. Jak na razie skutku nie przynoszą między innymi poszukiwania zagranicznej sił roboczej.  Poseł komunistów Zdeněk Ondráček zaproponował więc, aby do wykonywania drobnych prac skierowano obowiązkowo studentów niższych roczników czeskich uniwersytetów.

Pandemia koronawirusa w Europie znacznie utrudnia znalezienie pracowników do wykonywania zadań sezonowych w rolnictwie. W Czechach jeszcze przed epidemią mówiono o braku rąk do pracy, bo właśnie za naszą południową granicą bezrobocie było najniższe spośród wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej. Władze starają się między innymi sprowadzić pracowników zagranicznych, jednak na razie bez większego powodzenia.

Swoją propozycję w tej sprawie zgłosił parlamentarzysta Komunistycznej Partii Czech i Moraw (KSČM), zasiadający w międzypartyjnym sztabie kryzysowym zajmującym się COVID-19 w Czechach. Według Ondráčka do prac w polu obowiązkowo mogliby zostać skierowani studenci, którzy obecnie edukują się na uniwersytetach w najmłodszych rocznikach. 

Przedstawiciele innych ugrupowań twierdzą jednak, że nie można tego zrobić poza stanem wyjątkowym, mającym zakończyć się oficjalnie 30 kwietnia, a część z nich w ogóle nie widzi prawnej możliwości wykonania takiego ruchu. Krytycy posła KSČM drwili jednak z jego pomysłu, przypominając między innymi jego służbę w oddziałach czechosłowackiej milicji. Sam Ondráček przypomina, że w poprzednim ustroju praca studentów w rolnictwie była czymś normalnym.

Sama idea skierowania do pracy w rolnictwie osób pozostających obecnie bez zajęcia, co spowodowane jest oczywiście wspomnianym stanem wyjątkowym, jest jednak rozważana przez członków sztabu kryzysowego. Mówi o tym chociażby Jan Hamáček, przewodniczący socjaldemokratów oraz wicepremier i minister spraw wewnętrznych. Przypomina on bowiem, że w poprzednich latach do tego typu prac wykorzystywano obcokrajowców.

Na podstawie: lidovky.cz, tn.nova.cz.