Wciąż utrzymuje się trend związany ze zmniejszaniem się liczby kontroli przeprowadzanych przez Państwową Inspekcję Pracy. Choć do efektów jej działań można zaliczyć chociażby ograniczanie umów śmieciowych, Inspekcja rokrocznie boryka się z tymi samymi problemami. Niedoinwestowanie i niskie wynagrodzenia powodują, że ma ona po prostu zbyt mało pracowników.

Negatywny trend w kontekście ilości przeprowadzanych inspekcji widać już od wielu lat. Chociażby w 2014 r. przeprowadzono ich 90,1 tys., podczas gdy w ubiegłym roku było o 16,8 tys. mniej. Tym samym w ciągu zaledwie pięciu lat liczba sprawdzonych przedsiębiorstw zmniejszyła się o 20,5 proc. Trzeba tymczasem pamiętać, że w naszym kraju zarejestrowano już blisko dwa miliony firm.

Ogółem w ubiegłym roku spadek liczby przeprowadzonych kontroli był duży i wyniósł 8,6 proc. Jednocześnie widoczne były namacalne efekty interwencji PIP-u. Mianowicie dzięki nim liczba stosowanych umów cywilnoprawnych w skontrolowanych firmach spadł o 32 proc.

Sama liczba kontroli jest wypadkową kilku czynników, a więc liczby zgłoszonych przypadków łamania prawa pracy czy zadań zleconych przez Radę Ochrony Pracy. Trzeba dodać, że prowadzone przez PIP sprawy są coraz bardziej skomplikowane, dlatego zabierają kontrolerom dużo czasu. Ogółem na jednego pracownika Inspekcji przypada 36 skarg, a w 2016 r. było ich 28. Tymczasem instytucja dysponuje niskim budżetem, ograniczonymi uprawnieniami oraz problemami kadrowymi wynikającymi z niskich wynagrodzeń.

Na podstawie: nowyobywatel.pl, gazetaprawna.pl.