Dzisiaj niemiecki sąd administracyjny zajmie się sprawą dziewczynki, której odmówiono przyjęcia do berlińskiego chóru tradycyjnie zarezerwowanego jedynie dla chłopców. Co prawda jego kierownictwo miało nie dopuścić do występów dziewięciolatki z powodu jej niewystarczających umiejętności, lecz zdaniem jej matki jest to związane z dyskryminacją ze względu na płeć.

Matka dziewczynki miała zgłosić ją do chóru Berliner Staats und Domchor w listopadzie ubiegłego roku, zaś jej umiejętności oceniały osoby odpowiedzialne za jego funkcjonowanie od strony artystycznej. Ich zdaniem dziewięcioletnie dziecko nie dysponowało odpowiednim głosem oraz nie wykazywało wystarczającej determinacji do treningów wokalnych, co mogło wskazywać na wybujałe ambicje jego rodzicielki.

Teraz całą sprawą zajmie się tamtejszy sąd administracyjny, ponieważ matka dziewczynki zarzuca chórowi, że nie przyjął jej dziecka z powodu dyskryminacji ze względu na płeć. Berliner Staats und Domchor jest bowiem chórem chłopięcym, dlatego dziewczęcy głos po prostu nie pasuje do jego repertuaru, natomiast sprawujący nad nim pieczę Berliński Uniwersytet Sztuk Pięknych przypomina o naturalnych różnicach pomiędzy kobietami i mężczyznami.

Na absurdalność całej sytuacji zwracają uwagę także liberalne niemieckie media. Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” pisze wręcz o parodiowaniu postulatów równościowych, przypominając jednocześnie o różnorodności mającej być jedną z podstawowych cech muzyki. Gazeta dodaje, że pozew w tej sprawie może skończyć się naruszeniem dóbr kultury i wpisuje się w postępującą tendencję związaną z coraz mniejszą akceptacją dla różnic pomiędzy ludźmi.

Na podstawie: faz.de, sueddeutsche.de.