Stopniowe wprowadzanie zakazu handlu w niedzielę nie podoba się większości czołowych mediów, lobby pracodawców, a także pewnej grupie prawicowych publicystów stojących na straży „prawdziwego wolnego rynku”, ale straszenie katastrofą gospodarczą z tego powodu nie ma żadnego pokrycia w faktach. Polepszająca się koniunktura gospodarcza, spadające bezrobocie, a także powolna zmiana kształtu polskiego handlu detalicznego wbrew lamentowi liberałów nie przyczynią się do pogorszenia sytuacji w tym sektorze.

Eksperci rozmawiający z portalem Forsal.pl twierdzą, że wprowadzenie ograniczeń w niedzielnym handlu nie odbije się na sytuacji ekonomicznej tego sektora, stąd obecny rok może ponownie przynieść tylko 50-60 upadłości sklepów w całej Polsce. To przede wszystkim efekt rosnącego popytu, ponieważ handel detaliczny w ubiegłym roku znalazł się w czołówce branż korzystających ze spadku bezrobocia w Polsce, a także ze wzrostu dochodów sporej części Polaków.

Dane Głównego Urzędu Statystycznego wskazują więc, że sprzedaż detaliczna w 2017 roku rosła o blisko 8,4 proc., czyli ponad dwa razy szybciej niż w roku wcześniejszym. Statystyki prowadzone przez niezależne instytuty analityczne mówią z kolei o tym, iż 60 proc. firm znajduje się w dobrej kondycji finansowej, 19 proc. w słabej, natomiast 21 proc. w złej. Poważne problemy z regulowaniem swoich zobowiązań w terminie ma z kolei tylko 4 proc. przedsiębiorstw handlowych.

Eksperci twierdzą więc, że zmiana reguł gry rynkowej odbywa się w najlepszym możliwym momencie, czyli w czasie rosnącej koniunktury gospodarczej. Z analiz PwC wynika chociażby, że obrót z powodu wolnych niedziel nie spadnie o więcej niż 4-8 proc., a będzie to głównie zależeć od lokalizacji i rodzaju marketu, przy czym nie należy obawiać się wycofania z sektora jego największych graczy. Sklepy będą musiały po prostu znaleźć inne rozwiązania w swojej działalności, zaś przyszłość i tak będzie należeć do małych sklepów obsługiwanych przez właścicieli.

Jednocześnie przewiduje się, że pracę w związku z wycofywaniem się z handlowych niedziel może stracić blisko 30 tysięcy osób, ale należy podchodzić ostrożnie do podobnych danych – po pierwsze, sklepy od dawna mają problemy ze znalezieniem odpowiedniej ilości pracowników, a po drugie ich liczba i tak stale spada. W ciągu ostatniego roku ubyło ich o około 4,2 proc.

Na podstawie: forsal.pl.