Udo VoigtNiemiecki sąd uznał, że hotele mają prawo odmówić wstępu do nich wybranym gościom. Pod warunkiem, że są oni reprezentantami „skrajnej prawicy”. Lider Niemieckiej Partii Narodowodemokratycznej (NPD), Udo Voigt, przegrał sprawę, w której wniósł zażalenie na odmowę wynajęcia mu pokoju w jednym z hoteli w Brandenburgii.
Chodzi o hotel Esplanade Resort & Spa w mieście Bad Saarow. Odmowa, mająca wszystkie znamona dyskryminacji ze względu na poglądy polityczne została zaakceptowana przez sąd we Frankfurcie, który uzasadnił swą decyzję tym, że „hotel miał prawo odmówić gościny liderowi NPD ze względu na dbałość o swój wizerunek i reputacje”. Jak podkreślił sąd, „dbałość o wizerunek” i odmowa wynika z postrzegania działalności NPD przez społeczeństwo. Przypomnieć należy, iż mimo wrogiego stosunku mediów i większości sceny politycznej, NPD pozostaje legalną partią polityczną.
Ponadto sąd orzekł, że Voigt nie może skorzystać z zażalenia, które poskutkuje zniesieniem zakazu wstępu do hotelu na mocy prawa antydyskryminacyjnego. Voigt przyjął decyzje sądu ze spokojem, jednak jego adwokat zapowiada apelacje w sądzie wyższej instancji. Jesienią zeszłego roku żona Voigt’a zamówiła pokój za pośrednictwem biura podróży. Voigt wraz z żoną zostali poinformowani, że nie dostaną pokoju w hotelu ponieważ jego poglądy są niezgodne z hotelową polityką „zapewnienia komfortowych warunków dla każdego gościa” (!).

Voigt poczuł się dyskryminowany i złożył zażalenie, podkreślając, że jego wizyta w hotelu miała charakter prywatny. Jak twierdzi, zakaz wstępu do hotelu był efektem porozumienia wewnątrz stowarzyszenia hotelarzy, które miało na celu nie wpuszczanie do hoteli w regionie osób określonych mianem „skrajnych prawicowców”.
Kierownictwo pozwanego hotelu wyraziło zadowolenie z wyroku sądu. „Ten wyrok umacnia nas w dążenie do tworzenia tolerancyjnej i kosmopolitycznej atmosfery wewnątrz i na zewnątrz hotelu” – powiedział menadżer Heinz Baumeister. Szef stowarzyszenia hotelarzy powiedział, że ich intencją jest tworzenie tolerancyjnej Brandenburgii, dodał jednak, że dla niego tolerancja kończy się tam gdzie zaczyna się „skrajnie prawicowy ekstremizm”.

Przypadek ten, jak i wiele podobnych, obrazuje specyficzne pojmowanie tolerancji przez jej zagorzałych piewców, natomiast wyrok sądu pozbawia złudzeń, że w systemie demokratycznym wszyscy są równi wobec prawa.