Senatorowie planują ograniczyć możliwość składania petycji przez obywateli. Według ich założeń możliwe będzie wniesienie takiego dokumentu tylko jeden raz i jedynie do jednego podmiotu. Parlamentarzyści tłumaczą, że petycji stale przybywa, lecz jednocześnie znacząco spada „jakość” problemów zgłaszanych przez Polaków.

Przed sześcioma laty Sejm sam zliberalizował prawo dotyczące rozpatrywania obywatelskich projektów przez parlament. Do tamtego momentu możliwości społeczeństwa były ograniczone, właściwie tylko do możliwości zgłoszenia projektu mającego poparcie 100 tys. osób. Tymczasem od sześciu lat każda osoba fizyczna i prawna może złożyć petycję do dowolnego organu władzy publicznej.

Każda z państwowych instytucji ma obowiązek rozpatrzyć petycję do trzech miesięcy od jej złożenia. Najczęściej trafiają one właśnie do Sejmu i Senatu, w których zajmują się nimi specjalne komisje. Od momentu powstania sejmowej komisji ds. petycji jej członkowie rozpatrzyli blisko 800 podobnych dokumentów.

W rozmowie z „Rzeczpospolitą” chęć ograniczenia możliwości ich składania tłumaczy Aleksander Pociej, szef senackiej Komisji Praw Człowieka, Praworządności i Petycji. Jego zdaniem jeszcze kilka lat temu petycji było mniej, a ponadto trafiały one do różnych organów. Teraz najczęściej trafiają one do parlamentu, zaś na dodatek mają one być coraz gorszej „jakości”. Liczba petycji powoduje, że eksperci i parlamentarzyści nie nadążają z ich rozpatrywaniem.

Senatorowie w swojej propozycji zmian w ustawie o petycjach chcą wyeliminować zwłaszcza kierowanie petycji do wielu podmiotów. Na dodatek jedna osoba fizyczna albo prawna będzie mogła wnieść taki dokument tylko jeden raz i w jednej sprawie. Takie rozwiązanie budzi jednak sporo wątpliwości, bo mogą pojawić się chociażby nowe okoliczności w danej sprawie. Zmiany w prawie poza PO popiera także Prawo i Sprawiedliwość.

Na podstawie: rp.pl.