W nocy z soboty na niedzielę przeprowadzono atak na komisariat policji w Champigny pod Paryżem. Wpierw został on ostrzelany przy pomocy fajerwerków, po czym budynek próbowało szturmować blisko czterdzieści osób uzbrojonych w łomy czy kule stalowe. Francuski prezydent Emmanuel Macron nazwał te wydarzenie zdziczeniem i naruszeniem wartości republikańskich.

Do ataku na komisariat francuskiej policji doszło z soboty na niedzielę. Budynek był ostrzeliwany fajerwerkami przy pomocy moździerzy, czyli metalowych rur w których umieszczane są materiały pirotechniczne. Do drzwi komisariatu próbowało dobić się około czterdziestu osób mających łomy i kule stalowe. Udało im się rozbić przeszklone drzwi budynku oraz podpalić kilka stojących pod nim radiowozów.

Niewielka grupa policjantów znajdujących się w komisariacie odpowiedziała gazem łzawiącym oraz gumowymi kulami. Dosyć szybko do Champigny dotarły posiłki, ale i tak nie udało się zatrzymać żadnego z napastników. Sam atak nastąpił zaledwie dwa dni po innej akcji wymierzonej w policjantów. W podparyskiej miejscowości Herblay zostało pobitych dwóch z nich, a jeden nadal znajduje się w stanie ciężkim w szpitalu.

Szturm na budynek komisariatu wywołał ostrą reakcję policyjnych związków zawodowych oraz francuskiej prawicy. Obie te grupy protestują przeciwko bezkarności mieszkańców miejskich przedmieść. Dzisiaj w południe na znak protestu funkcjonariusze w całym kraju wyszli zresztą przed swoje komisariaty.

Minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin stwierdził jednoznacznie, że podobne ataki na funkcjonariuszy są dziełem osób mających imigracyjne pochodzenie. Zapowiedział też wprowadzenie zakazu publicznej sprzedaży moździerzy z fajerwerkami. Wspomniany już Macron nazwał z kolei wydarzenia z Champigny „przejawem wielkiego zdziczenia” oraz atakiem na podstawowe wartości republiki.

Na podstawie: lefigaro.fr, bvoltaire.fr.