Ponad 150 organizacji weźmie udział w sierpniowej konferencji organizowanej przez ruch o nazwie Movement 4 Black Lives (M4BL). Celem pierwszej takiej konferencji w USA ma być „propagowanie sprawiedliwości rasowej w Stanach Zjednoczonych”. Organizatorzy mają zamiar „opracować nowy program” oparty na światowych protestach po zabójstwie George’a Floyd’a.

Wielu amerykańskich liderów społeczności żydowskich zadeklarowało chęć wzięcia udziału w wydarzeniu i zaangażowania się w realizację murzyńskich aktywistów. Część z nich ma jednak obawy dotyczące pojawienia się na konferencji tematu konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Obawy te uzasadnione są manifestem liderów M4BL z 2016 roku, gdy w zakresie zainteresowania ze strony murzyńskiej koalicji znalazły się sprawy tematyki międzynarodowej, w tym właśnie sprawa losu Palestyńczyków pod izraelską okupacją.

M4BL jest koalicją wielu organizacji powstałą w 2014 roku. We wspomnianym manifeście z 2016 roku poruszano przede wszystkim problemy wewnętrzne USA. Wśród czterdziestu postulatów ruchu znalazło się m.in. zniesienie kary śmierci, darmowa edukacja wyższa czy odszkodowania dla czarnej społeczności USA ze względu na niewolnictwo.

Uwagę środowisk żydowskich przykuła sekcja dokumentu pt. „Invest-Divest”, która dotyczyła polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych. W teje części dokumentu padły stwierdzenia dotyczące Izraela, który nazwany został „panstwem apartheidu” prowadzącym akcję systematycznego ludobójstwa Palestyńczyków. Ponadto organizacja wsparła ruch „Boycott-Divestment Sanctions” (BDS), będący międzynarodową akcją bojkotu izraelskich towarów a nawet kontaktów w różnych dziedzinach przez instytucje państw współpracujących z reżimem izraelskim. Działalność tego pokojowego ruchu dała się we znaki państwu żydowskiemu, którego władze zabiegały w wielu krajach o ograniczenie możliwości działania czy nawet zakaz działalności BDS. M4BL domagał się zaprzestania amerykańskiej polityki zbrojenia i finansowania reżimu izraelskiego.
Mimo zapewnień organizatorów sierpniowej konferencji, którzy oświadczyli, że tegoroczne wydarzenie „nie będzie duplikatem wydarzenia z 2016 roku”, niektórzy żydowscy liderzy obawiają się, że temat palestyński znów może tam wybrzmieć.

Amanda Berman, założycelka i szefowa organizacji „Zionees” określającej siebie jako „koalicję postępowych, pro-izraelskich aktywistów na rzecz sprawiedliwości społecznej”, ostrzega, że temat palestyński może pojawić się podczas murzyńskiej konferencji, co jej zdaniem, mogło by spowodować, że działacze żydowscy nie będą tam mile widziani.

„Jest to moment, w którym nie możemy zostać w domu, przegapić okazji by się pojawić i być sojusznikami, istnieje jednak obawa, że jedynym państwem krytykowanym z okazji tego wydarzenia będzie Izrael”.

Berman przekonuje, że podjęcie tematu Palestyńczyków pod okupacją izraelską jest „odwracaniem uwagi od tematu, którym musimy zająć się jako Amerykanie”. Amerykańskie organizacje żydowskie, które tworzą pro-izraelskie lobby bardzo chętnie angażują się w działalność grup i organizacji promujących „prawa człowieka, równość, tolerancję czy antyrasizm”. Ich podejście do poszczególnych działań takich grup czy koalicji ulega diametralnej zmianie, gdy wspomniane są zbrodnie izraelskie popełniane na Palestyńczykach, kwestia położenia tego narodu na okupowanych przez Izrael terenach.

Berman twierdzi, że murzyńska organizacja nie powinna poruszać takich kwestii, gdyż, jak twierdzi, sprawy takie jak konflikt izraelsko-palestyński są poza możliwością oddziaływania ruchu amerykańskich murzynów, którzy powinni się skupić się na „rzeczach, które możemy zrobić dla sprawiedliwości rasowej tutaj w USA”.

Słowa syjonistycznej aktywistki zdają się przeczyć ostatnim wydarzeniom w USA, które za sprawą internetu, mediów tradycyjnych i zaangażowaniu całej panoramy środowisk, rozlały się na cały świat zwracając uwagę na sprawy, które chciała zaakcentować czarna społeczność USA. Tego typu rozgłos, uczynienie jakiejś sprawy międzynarodową, to jedna z taktyk społeczności czy narodów uciskanych pod okupacją czy wykorzystywanych w inny, niesprawiedliwy sposób. Jednak przykład amerykańskich organizacji syjonistycznych zdaje się potwierdzać ich „mentalność Kalego”. Podobne organizacje bardzo chętnie biorą udział w podobnych wydarzeniach w USA czy Europie, stawiając się w roli „obrońców praw człowieka”, milkną jednak, lub wręcz występują otwarcie przeciwko tym, którzy podniosą temat izraelskiej okupacji Palestyny. Organizacja „Zionees” umiejscowiona jest po lewej stronie działalności politycznej w USA, mimo tego i haseł jakimi szermuje, okazuje pełną aprobatę dla działalności izraelskiej armii i służb w stosunku do palestyńskich cywilów.

Są jednak także, nieliczne środowiska żydowskie, które akceptują takie porównania i wyrażają zadowolenie z podejmowania ich. Taką organizacją jest np. żydowska, lewicowa grupa „If Not Now”, której dyrektor polityczna Emily Mayer powiedziała:

„W ciągu ostatnich tygodni widzieliśmy, że ruch Black Lives Matter, jest ruchem globalnym, który rozumie powiązania pomiędzy walką o wolność różnych grup. Przywódcy BLM, nasze pokolenie amerykańskich Żydów i wielu innych, rozumie, że istnieje wyraźny związek pomiędzy miliardami dolarów służących do militaryzowania policji w naszych miastach oraz miliardami dolarów służacych finansowaniu okupacji wojskowej w Izraelu”.
Mayer nie powiedziała czy jej organizacja zgadza się ze sformułowaniami zawartymi w dokumencie M4BL z 2016 roku. Wezwała natomiast rządzących do przesunięcia finansowania z policji i reżimu izraelskiego na sektory takie jak służba zdrowia, mieszkana i miejsca pracy.

Różnice w omawianych kwestiach, występujące w społecznościach murzyńskich i żydowskich starają się załagodzić niektórzy działacze i celebryci. Żydowska aktywistka Carly Pildis, będąca szefową organizacji „Żydowska Rada Demokratyczna w Ameryce” (JDCA) przekonuje, że M4BL i BLM to dwa odmienne byty, ten pierwszy jest koalicją organizacji, ten drugi zaś, żyje własnym życiem jako organizacja i ruch społeczny. Pildis twierdzi, że tegoroczna konferencja M4BL nie będzie poruszać kwestii międzynarodowych. Według niej, BLM jest tak zdecentralizowanym ruchem, że żadna z grup nie może jednoznacznie występować w imieniu wszystkich wspierających. Na tej zasadzie można usprawiedliwić zamieszki, rabunek czy zabójstwa dokonane po śmierci Floyd’a jak i nie odpowiadające danym organizacjom wspierającym oświadczenia poszczególnych liderów.
Jako przykład połączenia dwóch idei Pildis podaje osobę burmistrz Dystryktu Kolumbia Muriel Bowser, będącą jednocześnie gorącą orędowniczką ruchu BLM jak i polityk otwarcie pro-izraelską. Każdego roku przemawia ona na zjeździe największej organizacji izraelskiego lobby w USA czyli America-Israeli Public Affairs Committee (AIPAC). Pildis przypomina także ogromne zaangażowanie amerykańskich Żydów w murzyński ruch praw obywatelskich lat 60-80tych.

Ruch Black Lives Matter zrodził się w roku 2014 po policyjnych zabójstwach czarnych Amerykanów Michael’a Brown’a i Eric’a Garner’a. Sierpniowa konferencja może okazać się przełomową dla ruchu i całego szeregu tworzących go organizacji, z powodu zainteresowania światowej opinii publicznej i jej wsparcia, napływu funduszy z wielu śroowisk wspierających ruch / organizację, oraz pewnych poprawek wniesionych za sprawą protestów do federalnego ustawodastwa USA, chodzi tu głównie o poprawki dotyczące uprawnień policji.

Inny żydowski lider, rabin Jonah Pesner, dyrektor organizacji o nazwie Centrum Akcji Religijnej Reformowanego Judaizmu, odnosząc się do różnić w postrzeganiu pewnych spraw przez środowiska czarnych i Żydów w USA, stwierdził, że nieporozumienia światopoglądowe z pewną częścią ruchu BLM, nie wpłyną na lojalność Żydów względem całości tego projektu. Mówi on, że niezależnie od różnicy zdań w pewnych kwestiach, amerykańscy Żydzi deklarują „pełne wsparcie dla ruchu BLM, mającego na celu położenie kresu systtemowemu rasizmowi i białej supremacji”.

Pesner stwierdził: „Gdy zbiorowe wsparcie dla czarnych leży w naszym najlepszym interesie, nie będziemy wzywać nikogo do dystansowania się od tego ruchu lub zajmował konkretne stanowisko”. Jak podkreśla portal Times of Israel, postawa taka zdaje się być dominującą wśród zorganizowanych społeczności żydowskich. Zdarzają się oczywiście także esktremistyczne wyjątki. W zeszłym miesiącu szereg organizacji żydowskich wezwał do wykluczenia ze zgromadzeń organizacyjnych skrajnie prawicowej, żydowskiej Organizacji Syjonistycznej Ameryki (ZOA), której lider Mort Klein opublikował tweety określające ruch BLM mianem „nienawidzącego Żydów”.

Nieprzychylne wobec Żydów i syjonistów poglądy nie są niczym nowym w łonie czarnej społeczności Ameryki. Sprawę izraelskiej okupacji Palestyny i terroru wobec jej mieszkańców podnosił w latach 70-ych np. murzyński radykał Malcolm X, będący dziś, obok Martina Luthera Kinga, jedną z ikon walki o prawa czarnych w USA.

na podstawie: Times of Israel