Izraelski premier Benjamin Netanjahu opublikował i szybko usunął wpis z sieci społecznościowej Twitter, w którym jednoznacznie stwierdził, że bliskowschodni szczyt w Warszawie ma posunąć do przodu kwestię wojny z Iranem. W tej sprawie lider Likudu miał się więc spotkać wczoraj z dyplomatami z nieprzychylnych Irańczykom państw arabskich, natomiast dzisiaj zgodził się z amerykańskim sekretarzem stanu Mike’m Pompeo, iż „pokój na Bliskim Wschodzie uzależniony jest od konfrontacji z Iranem”.

Kontrowersyjny wpis z cytatem z szefa syjonistycznego rządu pojawił się na jego oficjalnym Twitter’owym koncie. „Co jest ważne w tym spotkaniu, i nie jest to tajemnica, bo tych jest wiele, że jest to otwarte spotkanie z przedstawicielami czołowych państw arabskich, którzy siadają razem z Izraelem, by posunąć naprzód wspólny interes wojny z Iranem” – brzmiał on w pierwotnej wersji, ale po jakimś czasie został usunięty. Według strony izraelskiej był to bowiem jedynie błąd w tłumaczeniu, stąd w nowej wiadomości pisano już o konfrontacji z tym państwem.

Wcześniej Netanjahu spotkał się wczoraj w Warszawie z dyplomatami reprezentującymi monarchie arabskie z regionu Zatoki Perskiej. Media eksponują przy tym głównie spotkanie izraelskiego premiera z ministrem spraw zagranicznych Omanu, Jusufem ibn Alawim ibn Abdullahem, ponieważ to właśnie te państwo ma być od pewnego czasu cichym pośrednikiem w rozmowach pomiędzy Izraelczykami a Palestyńczykami.

Dzisiaj lider syjonistycznego Likudu spotkał się z szefem amerykańskiej dyplomacji. Netanjahu i Pompeo byli więc zgodni, że „pokój” na Bliskim Wschodzie jest możliwy do uzyskania jedynie poprzez konfrontację z Iranem. Przedstawiciel administracji Donalda Trumpa uznał więc za największe zagrożenie ruchy powiązane z Iranem, a więc libański Hezbollah, jemeńskich Houtich oraz palestyński Hamas. Netanjahu wzywał natomiast państwa arabskie do dalszej normalizacji stosunków z jego państwem.

Na podstawie: timesofisrael.com, wprost.pl, jpost.com.