Przyzwyczailiśmy się do faktu, że wszelkie inicjatywy nacjonalistyczne w Polsce są zajadle atakowane przez środowiska skrajnej lewicy i liberałów. Nie jest również dziwne, że do nagonki na polskich nacjonalistów przyłącza się obecny neokonserwatywny rząd Prawa i Sprawiedliwości, jak i część koliberalnej prawicy. Jednak tym razem w jednym szeregu ze środowiskami systemowymi i antyfaszystowskimi stanęli organizatorzy Marszu Niepodległości (mieniący się narodowcami) i zaatakowali inicjatywę nacjonalistycznego Czarnego Bloku na tegorocznym Marszu Niepodległości. Zastosowali przy tym bezpośrednie kłamstwa i szereg manipulacji, w związku z czym zmuszeni jesteśmy odpowiedzieć publicznie na nurtujące sympatyków i uczestników tej inicjatywy pytania.

Osoby związane z organizacją Marszu Niepodległości, które znamy osobiście, atakują nas za bycie rzekomymi prowokatorami i agentami. Cały czas podkreślają, że nie mają, ani nie mieli na temat Czarnego Bloku wiedzy. Jest to kłamstwo. Zeszłoroczny Czarny Blok został zorganizowany w porozumieniu z organizatorami Marszu, jak i Strażą Marszu Niepodległości. Doszło do spotkania z SMN, na którym ustalono sposób przebiegu Czarnego Bloku i ewentualne z jego strony wsparcie przy sytuacjach konfliktowych z blokadą lub prowokacją ze strony antify, ObywateliRP lub innej grupy. Nie jest również prawdą, że organizatorzy nie znali haseł, które się na Czarnym Bloku pojawiły, ponieważ członkowie kierownictwa organizacji ONR zapytali o nie i została na ich pytanie udzielona odpowiedź. Sama inicjatywa Czarnego Bloku została przeprowadzona wzorowo, spotykając się z pozytywnym odbiorem uczestników Marszu, którzy zresztą do niego w dużej mierze dołączyli, jak i ze strony Straży Marszu Niepodległości. Po zakończeniu Marszu osoby zaangażowane w Stowarzyszenie Marszu Niepodległości pogratulowały inicjatywy Czarnego Bloku i nic nie zapowiadało, żeby w tej kwestii zdanie zmieniono. Okazało się jednak, że wskutek nagłośnienia haseł Czarnego Bloku w mediach, (które notabene zgodnie z prawem mieszczą się w dyskursie politycznym i nie mając nic wspólnego z medialną interpretacją), organizatorzy Marszu Niepodległości, a szczególnie Robert Bąkiewicz wraz z Robertem Winnickim przestraszyli się… No właśnie, czego?

Oskarżeń o rasizm, antysemityzm, faszyzm, neonazizm, które pojawiały się w mediach „informujących” Marszu od jego początków? O radykalizm? A czy to nie organizatorzy Marszu używają nadal zdjęcia podpalanej przez uczestników tęczy na placu Zbawiciela w promocji? O niezgodność z ideą narodową? Nawet jeśli by tego zarzutu nie obalono na łamach pisma SZTURM (patrz: http://szturm.com.pl/index.php/miesiecznik/item/642-witold-dobrowolski-o-narodowcach-co-pokochali-murzynke), to nadal przecież w Marszu Niepodległości maszeruje większość osób w żaden sposób niemająca nic wspólnego z szeroko pojętą ideą narodową i jej tradycją. Nie są to korwiniści, nie są to zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości. Dlaczego więc to nacjonaliści są problemem? Bąkiewicz i Winnicki ulegli po prostu poprawności politycznej i utwierdzili się w przekonaniu, że na tym należy budować polityczny kapitał, a nie na radykalnych hasłach jak w przeszłości. Postanowili więc brutalnie podzielić środowisko nacjonalistyczne. Gdy sprzeciwił się temu Mateusz Pławski, ówczesny rzecznik Młodzieży Wszechpolskiej i członek zarządu Stowarzyszenia Marszu Niepodległości, broniąc entonacjonalizmu w wywiadzie, jak i banerów Czarnego Bloku oraz Młodzieży Wszechpolskiej (jeden z etnonacjonacjonalistycznych banerów należał do bloku wszechpolskiego), natychmiast został zaatakowany przez Bąkiewicza i Winnickiego, chciano go upokorzyć i zniszczyć. Pod naciskami Pławski opuścił SMN i został zawieszony w funkcji rzecznika Młodzieży Wszechpolskiej. Warto wspomnieć, że w tym czasie skonfrontowany z jednym ze Wszechpolaków Bąkiewicz przyznał, że sam jest zwolennikiem separatyzmu rasowego, jednak właśnie ze względów na zyski polityczne nie może o tym publicznie mówić. Ostatecznie sytuacja została przypieczętowana antyrasistowską „ugodą” między RN, ONR i MW. W tym czasie na Czarny Blok postanowiono nieustannie wylewać wiadra oskarżeń, wielokrotnie odcinano się od jego haseł i tłumaczono to wszystko rzekomą prowokacją. Na łamach Mediów Narodowych wielokrotnie otwarcie wzywano do działań policji i ABW wobec nacjonalistów niechcących się zgodzić na obecny kurs Marszu Niepodległości (vide: https://youtu.be/JGywT0gl7G0?t=1170). Jeśli zaś chodzi o obecnego posła na Sejm RP, Roberta Winnickiego, to warto przypomnieć jak osobiście zarzekał się przed Autonomicznymi Nacjonalistami i Szturmowcami, że Czarny Blok nie był problemem na Marszu. Oczywiście, nie przeszkadzało mu to następnego dnia oczerniać w radiu banery Bloku, określając je jako „rasistowskie”. Tyle jeśli chodzi o wartość słowa posła Winnickiego.

Obecnie organizatorzy zmienili swoje podejście do nacjonalistów na Marszu Niepodległości i już nie zapraszają wszystkich Polaków, którym zależy na uczczeniu setnej rocznicy niepodległości Polski. Jasno stwierdzają, że na Marszu Niepodległości nie ma miejsca na Czarny Blok i środowiska go organizujące. Mówią także, iż powinniśmy zorganizować osobne obchody. Równocześnie zapraszają neokonserwatywnego prezydenta Dudę oraz wierchuszkę Prawa i Sprawiedliwości, gdy jeszcze niedawno skandowali na profilach organizacyjnych „PiS, PO, jedno zło!”, gdy manifestacja Młodzieży Wszechpolskiej w Katowicach i blokady parad równości były brutalnie pacyfikowane przez policję. Nie godzimy się z obecnym kursem Marszu Niepodległości, jak również nie zgadzamy się na żądania organizatorów, którzy cały czas muszą zniżać się do manipulacji.

Środowiska i osoby zaangażowane w Czarny Blok od początku były zaangażowane w organizację Marszu Niepodległości na wszystkich poziomach. Dobrym przykładem są Autonomiczni Nacjonaliści, którzy stanowili większość uczestników Marszu Niepodległości przed 2010 rokiem. W latach 2010-2014 regularnie dochodziło do starć ze skrajną lewicą i policją, która miała na celu rozbicie marszu. Zadajmy sobie pytanie – kto wtedy walczył w obronie Marszu? Oczywiście Autonomiczni Nacjonaliści wraz ze środowiskami kibicowskimi. Samym organizatorom retoryka walki ulicznej z systemem wcale nie przeszkadzała. W 2014 roku policja przeprowadziła w sposób skandaliczny prowokację na rondzie Waszyngtona, gdzie policjanci zatrzymywali i katowali przypadkowych uczestników, a na błoniach Stadionu Narodowego tłum zwykłych uczestników Marszu szturmowała prewencja ze wsparciem jednostki antyterrorystycznej. Tam również AN-i kibice bronili Marszu. Jak zachowali się organizatorzy? Adam Małecki ze Straży Marszu Niepodległości nazwał broniących Marsz “debilami i ćwierćmózgami”. Nie przeszkadzało to zarządowi Marszu Niepodległości i Ruchu Narodowego prosić potem o eskortę ze strony Autonomicznych Nacjonalistów, jak i innych radykałów w obawie przed działaniami skrajnej lewicy. Pomocy nie odmawiano. W ogóle warto wspomnieć o tym, jak Autonomiczni Nacjonaliści regularnie ochraniali i eskortowali wracających do domu po manifestacjach i demonstracjach działaczy związanych czy z Ruchem Narodowym, czy innymi organizacjami narodowymi. Działo się to mniej więcej w latach 2007-2014. Był to czas, kiedy na Winnickiego czy Bosaka regularnie polowała antifa, a jedynie dzięki ochronie Autonomicznych Nacjonalistów nigdy nie zostali przez lewackich bojówkarzy skatowani.

Obecnie Robert Bąkiewicz buduje wokół siebie fałszywy autorytet prawdziwego organizatora Marszu Niepodległości, mimo, że nikt o nim w środowisku nacjonalistycznym nie słyszał w czasie, kiedy nacjonalizm oznaczał walkę fizyczną na ulicach z prowokacjami lewicy i policji. Kiedy istniało prawdziwe zagrożenie w czasie rządów Platformy Obywatelskiej dla nacjonalistów i Marszu Niepodległości, Robert Bąkiewicz zaangażowany był w klub neokonserwatywnej Gazety Polskiej. Ten pozorant i niezbyt skuteczny przedsiębiorca zadłużony na kilkadziesiąt tysięcy złotych, wedle informacji byłych działaczy ONR dosłownie wkupił się w organizację i natychmiast poszybował wysoko w jej hierarchii aż do stanowiska samego organizatora Marszu Niepodległości. Wnioski nasuwają się same, biorąc pod uwagę ile obecnie Bąkiewicz stara się zrobić w celu podzielenia środowiska narodowego.

Organizatorzy Marszu Niepodległości wielokrotnie ignorowali uwagi na temat ideologicznego skrętu Marszu Niepodległości w stronę pozbawionego treści, zewnętrznego patriotyzmu po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Idea przestała mieć znaczenie, a zaczął liczyć się wyłącznie kapitał polityczny wąskiej grupy osób. Marsz, który nazywany był nacjonalistycznym lub narodowym, zaczęto nazywać wyłącznie patriotycznym. Wszelkie rady, by organizować wokół Marszu metapolityczne i nacjonalistyczne inicjatywy spotykały się ze zdecydowanym sprzeciwem. Wobec postępującego marazmu ideowego towarzyszącego Marszowi Niepodległości powstał właśnie Czarny Blok, który miał na celu przywrócić tej manifestacji jej pierwotny nacjonalistyczny i antysystemowy charakter. To my współtworzyliśmy od początku Marsz Niepodległości, my go własnymi rękoma broniliśmy przed policją i antifą. I dlatego jesteśmy jego integralną częścią. Czy Bąkiewicz i jego klakierzy mogą to samo powiedzieć o sobie? Oczywiście, że nie.

Kolejnym atakiem w naszą stronę jest rzekome zapraszanie na Marsz „banderowców”. Doskonale pokazuje to, że kierujący Marszem Niepodległości nie są w stanie funkcjonować bez rzucania kłamliwych epitetów w inne organizacje, na tej samej zasadzie co Gazeta Wyborcza niemogąca funkcjonować bez wskazywania na prawo i lewo „faszystów”. Rosjanie, Ukraińcy, Niemcy wam przeszkadzają? I wy oskarżacie Karpacką Sicz o szowinizm? Ta ukraińska organizacja za jeden z fundamentów postawiła sobie walkę z szowinizmem i oficjalnie współpracuje z węgierską mniejszością przeciwko prowokacjom szowinistów z takich partii jak Swoboda (vide: http://autonom.pl/?p=23949). Oskarżacie ją o „banderyzm”? Tyle w niej „banderyzmu” co w Młodzieży Wszechpolskiej, czyli nic. Organizatorom przeszkadza dzisiaj niemiecka organizacja Junge Nationalisten? Ciekawe, że ci sami ludzie zapraszali jej działaczy na swoje konferencje.

Ostatecznie, w dniu 6 listopada, opublikowano na portalach związanych ze Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości informację o rzekomym “wyproszeniu” Czarnego Bloku. Niechęć do “banderyzmu”? Strach przed “prowokacją”? Nie. Po prostu dzień wcześniej Hanna Gronkiewcz-Waltz oświadczyła, że za jakikolwiek incydent natychmiast rozwiąże Marsz. Oczywiście – “incydent” rozumiany na liberalną modłę. W sierpniu Marsz Powstania Warszawskiego rozwiązała za… przekreślony sierp i młot (sic!). I co robią w tej sytuacji Bąkiewicz, Winnicki, Marzoch, Kalinowski, Tumanowicz? Otóż dokładnie to, czego spodziewają się po nich ich towarzysze z antyfaszystowskiego frontu – atakują radykalnych nacjonalistów. Okazuje się, że to Platforma Obywatelska, Ośrodek Monitorowania i TVN będą decydować, kto jest koncesjonowanym patriotą i może iść w Marszu, a kto nie. A politykierzy dalej marzący o poselskich stołkach (takich stołkach jak u Winnickiego, Andruszkiewicza czy Chruszcza) szybko sobie przekalkulowali, co im się opłaca i grzecznie merdając ogonem zaszczekali w stronę, w jaką im nakazano. Do określenia tego winniśmy użyć słów ogólnie uznanych za obelżywe, jednak przez dbałość o kulturę wypowiedzi powstrzymamy się.

Jesteśmy nacjonalistami. Nacjonalistami, których życie wytycza idea Polski, w której władzę stanowi naród, a wartości moralne, tradycja, etnos są wieczne. Jesteśmy idealistami, romantykami, ale również jesteśmy realistami. Rozumiemy, że droga którą podążyli organizatorzy Marszu to droga korupcji, politykierstwa, zepsucia i zaparcia się własnych poglądów. Drogą tą nigdy nie podążymy. Będziemy stać na straży idei i nie będziemy wycierać sobie mordy naszymi patronami, jak to robi wielu uważających się za narodowców. Będziemy na Marszu jak wszyscy Polacy i przyjaciele Polski, którzy chcą godnie uczcić stulecie niepodległości i jako jego część będziemy starali naprawić zło uczynione przez tych łajdaków.

Autonomiczni Nacjonaliści
Szturmowcy