Niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny orzekł, że rejestr urodzeń za naszą zachodnią granicą musi zawierać możliwość wpisania „trzeciej płci” obok płci żeńskiej i męskiej. Z decyzji sędziów z Karlsruhe zadowolona jest przede wszystkim szefowa tamtejszego urzędu antydyskryminacyjnego, która twierdzi, iż tym samym Trybunał uznał wieloletnie starania transseksualistów o ich „prawo do samostanowienia”.

Sędziowie Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe orzekli, powołując się na obowiązujące w Niemczech prawo do prywatności, iż osoby transseksualne powinny mieć prawo do określenia swojej płci, dlatego w rejestrze urodzeń powinna znaleźć się „trzecia płeć”. Jeśli do przyszłego roku niemiecki Bundestag nie zmieni jednak prawa, wówczas alternatywą będzie po prostu rezygnacja z określania płci we wspomnianym dokumencie i tym samym informacja ta znajdzie się jedynie w pismach urzędu stanu cywilnego.

Wyrok Trybunału jest efektem skargi transseksualisty Vanji, który posiadać ma „nietypowy zestaw chromosomów”, stąd też domagał się on możliwości wpisania siebie jako „inny/różny” w swoich dokumentach, ale odmówiono mu tej możliwości. Z decyzji sędziów z Karlsruhe zadowoleni są oczywiście politycy niemieckich ugrupowań lewicowych oraz liberalnych, a także szefowa urzędu dyskryminacyjnego Christine Lueders, która uznała ten krok za uznanie wieloletnich starań dewiantów o „prawo do samostanowienia”.

To kolejne zwycięstwo środowisk seksualnych odmieńców w Niemczech. Przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi tamtejszy Bundestag oficjalnie zalegalizował „homoseksualne małżeństwa”, co związane było z presją środowisk lewicowych na chadecką kanclerz Angelę Merkel.

Na podstawie: jungefreiheit.de, welt.de.