Turcja niemal od początku konfliktu w Syrii przyjmuje uchodźców uciekających z tego kraju, co zaczęło mieć negatywne skutki dla tureckiego rynku pracy. Syryjczycy godzą się na pracę w dużo gorszych warunkach niż Turcy i dodatkowo zasilają silną w tym państwie szarą strefę, przez co rozwinął się chociażby problem bezrobocia wśród młodych Turków, a dodatkowo turecki budżet musi ponosić wysokie koszty utrzymania uchodźców.

Szacuje się, że na tureckim terytorium przebywa obecnie blisko 3 mln uchodźców, z czego 2,7 mln stanowią przybysze z Syrii, którzy od sześciu lat uciekają z ogarniętego konfliktem kraju, a ogółem ta grupa ludzi stanowi już blisko 3,75 proc. populacji całej Turcji. W związku z tym, że prawie połowa syryjskich uciekinierów znajduje się w wieku produkcyjnym, wywierają oni poważny wpływ na turecką gospodarkę, zwłaszcza od 2014 r., kiedy ich liczba przekroczyła okrągły milion.

Zaledwie 10 proc. Syryjczyków decyduje się na zamieszkiwanie w obozach dla uchodźców, dlatego pozostali są rozproszeni po całym kraju i swojego szczęścia szukają głównie w miastach. W prowincjach znajdujących się przy tureck0-syryjskiej granicy Syryjczycy stanowią nawet 10 proc. populacji, a formalnie posiadają oni status „obcokrajowców pod tymczasową ochroną” dający im dostęp do służby zdrowia, pomocy humanitarnej oraz edukacji dla dzieci.

Do stycznia 2016 r. nie przyznawał on jednak prawa do ubiegania się o pozwolenie na pracę, natomiast teraz turecki rynek pracy został otwarty dla uchodźców. Mogą oni być jednak zatrudnieni jedynie na prowincji, gdy jednocześnie są zarejestrowani jako uciekinierzy z Syrii przynajmniej od pół roku. Ponadto o pozwolenie na pracę dla Syryjczyków musi wystąpić pracodawca, który nie może znaleźć tureckich obywateli na konkretne stanowiska.

Najczęściej Syryjczycy są więc zatrudniani w branżach, które nie wymagają specjalnych kwalifikacji, a co najważniejsze w przytłaczającej większości decydują się oni na pracę w szarej strefie. Ta jest natomiast w Turcji powszechnym zjawiskiem, i według szacunków co trzeci Turek jest zatrudniony właśnie w niej. Teraz jednak stanowiska zajmowane przez Turków przejmują Syryjczycy, ponieważ godzą się oni na wynagrodzenie niższe o 25-40 proc.

Cała sytuacja przekłada się na stopę bezrobocia, bowiem zwiększa się ono w prowincjach najczęściej zamieszkiwanych przez syryjskich uchodźców, a w niektórych miejscach zaczęło ono przekraczać już 20 proc. Ponadto Turcja ponosi poważne koszty utrzymania przybyszy z sąsiedniego państwa, bowiem od początku kryzysu imigracyjnego rząd w Ankarze przeznaczył na ten cel już ponad 25 mld dolarów, co coraz bardziej nie podoba się tureckim obywatelom.

Na podstawie: obserwatorfinansowy.pl.