Turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan ogłosił swoje zwycięstwo w referendum konstytucyjnym, którego głównym celem była zmiana systemu politycznego Turcji z parlamentarnego na prezydencki, bowiem za reformą opowiedziało się 51,41 procenta biorących udział w głosowaniu. Obóz rządzący ogłosił więc swoje zwycięstwo, natomiast opozycja zwraca uwagę na liczne nieprawidłowości i twierdzi, że do urn mogło trafić ponad 1,5 miliona wątpliwych kart wyborczych.

W referendum Turcy zostali zapytani o to, czy zgadzają się na poszerzenie kompetencji prezydenta kosztem parlamentu, dzięki czemu Erdoğan będzie mógł zresztą ubiegać się o kolejne kadencje na najwyższym urzędzie w państwie. Ponadto zmiany w tureckiej ustawie zasadniczej przewidują, iż głowa państwa będzie mogła decydować o budżecie, doborze składu gabinetu ministrów, a także o wprowadzaniu rozporządzeń wykonawczych. Ogółem za reformą opowiedziało się 25,156,860 Turków (51,41 proc. wszystkich głosujących), przeciwko zagłosowało 23,777,014 (48,59 proc.), natomiast frekwencja wyniosła 85,32 proc.

Erdoğan komentując wyniki wyborów miał powiedzieć premierowi Binaliowi Yıldırımowi, że jest wdzięczny narodowi za okazane poparcie, natomiast przemawiając w Stambule podkreślił, iż jest to historyczna decyzja i podziękował Turkom za ich głosy. Prezydent Turcji zauważył, iż jego państwu udało się pokonać poważne kryzysy polityczne i gospodarcze, których symbolem była ubiegłoroczna próba przeprowadzenia zamachu stanu, a także zauważył, że po raz pierwszy w historii kraju zmiana systemu politycznego odbyła się za pośrednictwem społeczeństwa obywatelskiego.

Do wyników wczorajszego referendum odnieśli się również nacjonaliści z Partii Ruchu Narodowego (MHP). Jej lider, Devlet Bahçeli, uznał decyzję tureckiego narodu za niezwykle ważny sukces i osiągnięcie, zwracając uwagę na wyraz silnej woli ze strony tureckiego społeczeństwa. Przewodniczący MHP podziękował Erdoğanowi i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), a także stwierdził, że naród wypowiedział swoje ostatnie słowo na temat przyszłości kraju i jego niezależności. Nacjonaliści przed referendum apelowali do swoich zwolenników o poparcie dla wprowadzanych zmian.

Zupełne inne nastroje panują wśród pozostałych partii opozycyjnych, czyli centrolewicowej Republikańskiej Partii Ludowej (CHP) i kurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP). Przewodniczący CHP Kemal Kılıçdaroğlu w swoim komentarzu mówił o naruszeniach procedur wyborczych, a także o niewielkiej przewadze zwolenników zmiany tureckiego systemu politycznego, co oznacza, że wynik głosowania nie wskazuje na narodowy konsensus w tej sprawie. W podobnym tonie wypowiadają się przedstawiciele HDP, uznając referendum za destabilizację sytuacji w kraju.

Przeciwnicy rządów Erdoğana i AKP zwracają jednak uwagę głównie na nieprawidłowości przy głosowaniu. Ich zdaniem nie wszystkie głosy są liczone, natomiast komisja wyborcza ogłosiła, iż będzie akceptować też karty do głosowania nie posiadające stempla, o ile nie udowodni się, że są one sfałszowane. Podobno wątpliwych głosów może być nawet 1,5 miliona, a więc niemal dokładnie tyle, ile wynosi przewaga zwolenników zmian w tureckiej ustawie zasadniczej.

Na podstawie: hurriyetdailynews.com, dailysabah.com.