Senator ze stanu Utah, Margaret Dayton, chce wprowadzić na terenie stanu zakaz aborcji ze względu na płeć dziecka (ang. sex-selective abortion). Kobiety nie mogłyby dokonywać usunięcia ciąży (zamordowania dziecka) ze względu na własne preferencje czy, jak ma to miejsce wśród azjatyckiej społeczności w USA, ze względu na uwarunkowania kulturowe, presję rodziny.

Na amerykańską ziemię przeniesiona została ponura tradycja krajów takich jak Chiny, Indie czy Armenia gdzie preferowane jest raczej posiadanie synów niż córek.

Planom tym sprzeciwia się największy amerykański biznes aborcyjny – Planned Parenthood oraz organizacje feministyczne. Między innymi dzięki działalności lobby aborcyjnego w maju bieżącego roku odrzucono ogólnokrajowy projekt ustawy zakazującej aborcji ze względu na płeć dziecka. Poruszony był wówczas temat selektywnej aborcji wśród społeczności imigranckich, głównie azjatyckich.

Wiele organizacji pro-life określa Baracka Obamę mianem najbardziej pro-aborcyjnego prezydenta USA, co wynika z jego poparcia dla programów kontroli narodzin forsowanych głównie przez Planned Parenthood i podobne instytucje. Był on także przeciwko propozycji ustawy zakazującej aborcji ze względu na płeć, która jego zdaniem pogwałcałaby prawa kobiet i narażała na niebezpieczeństwo aborcjonistów.

Mimo, że projekt ustawy odnosił się wyłącznie do aborcji ze względu na płeć, nie przeszkodziło to grupom feministycznym w protestowaniu pod sztandarami „zdrowia kobiety”.

Aborcji ze względu na płeć zakazały m.in. kraje znane z liberalnych ustaw aborcyjnych, takie jak Wielka Brytania, Kanada, Niemcy czy Francja. W USA, po majowym zwycięstwie lobby aborcyjnego, walka o ten zakaz przeniosła się na poziom stanowy. W chwili obecnej aborcja ze względu na płeć zakazana jest w stanach Arizona, Pennsylvania i Oklahoma. Podobne prawo zostało zniesione przez sąd w Illinois.

Jednak, jak mówią przedstawiciele organizacji pro-life, pomimo zakazu proceder ten nie został w znacznej mierze ograniczony, a kliniki aborcyjne usuwają ciąże wedle życzenia pacjentek. Ze względu na wyższy wskaźnik aborcji żeńskich płodów, proceder ten określany jest mianem „wojny przeciwko dziewczynkom”, zaś jednym z haseł organizacji pro-life jest żądanie „równych praw dla nienarodzonych kobiet”.