protest-przewoznikowW poniedziałek Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce dokonało akcji protestacyjnej w postaci blokady dróg w całej Polsce. Fakt tego protestu jest o tyle ciekawy, gdyż jego cele zostały skrytykowane zarówno przez centrale związkowe (NSZZ „Solidarność”), jak i przez niezależne portale zajmujące się walką o prawa pracownicze.

Pracodawcy zrzeszeni w ZMPD swoje działanie motywują planami niemieckiego rządu podnoszącymi minimalną stawkę godzinową do 8,5 euro dla wszystkich kierowców zawodowych, którzy poruszają się po terenie państwa niemieckiego. W opinii polskich pracodawców transportu międzynarodowego, takie stawki doprowadzą do nieuczciwej konkurencji i nieopłacalności funkcjonowania ich firm w przypadku dokonywania transportu przez Niemcy. Narzekają też na bierność polskiego rządu, z którym prowadzą rozmowy w tej sprawie.

Na tak postawione argumenty Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce odpowiadają związkowcy. Ich zdaniem protest ten ma na celu ochronę interesu jedynie pracodawców, a nie samych kierowców. Protest jest w końcu, o dziwo, skierowany nie na podniesienie płac czy polepszenie warunków zatrudnienia, a na zachowanie statusu quo.

„Pazerność przewoźników nie zna granic, a szczyt hipokryzji i zakłamania też osiągnął apogeum. Na akcję protestacyjną wysyłali kierowców ciężarówek zamiast samemu usiąść za fajerą i protestować. Wydawali polecenia służbowe swoim kierowcom, żeby protestowali w ich imieniu przeciwko sobie” – powiedział Tadeusz Kucharski z Rady Krajowej Sekcji Transportu Drogowego NSZZ „Solidarność”.

Na swoje argumenty związkowiec przytacza niechęć pracodawców do rozmów mających na celu poprawę warunków płacowych kierowców, w wątpliwość poddaje podawane przez pracodawców dane o zarobkach kierowców na poziomie 7-9  tysięcy złotych. W większości firm zarobki te oscylują na poziomie najniższej krajowej, a wszystko ponad tę kwotę wypłacane jest pod stołem, tworząc szarą strefę uderzającą nie tylko w całe społeczeństwo ale i w kierowców. Dodatkowo podaje, iż polska flota transportowa jest jedną z najnowocześniejszych i największych w Unii Europejskiej, a jej rozwój został osiągnięty dzięki wyzyskowi pracownika, nieuczciwej konkurencji i zaniżaniu cen usług.

Związkowcy wyrazili też zdziwienie postawą mediów, które całą sytuację prezentują jednostronnie z pominięciem strony związkowej i pracowniczej. Zapowiadają pod koniec kwietnia akcje protestacyjne, mające na celu zwrócenie uwagi na sytuację kierowców i walkę o ich warunki pracy czy płacy.

Powyższy przykład pokazuje antagonizmy panujące pomiędzy pracownikami a pracodawcami. Celem tych drugich jest maksymalizacja zysku, a przez to wyzysk pracownika. Skoro ich pracownicy tak dobrze zarabiają to czemu pracodawcy nie zajmą ich miejsca i przy okazji pozbędą się masy problemów z zarządzaniem „bandą nierobów”, jak zwykle określają swoje załogi. Interes obu stron jest przeciwstawny i zawsze będzie gdy w grę wchodzi możliwość uzyskania większego przychodu z czyjejś pracy.

Łagodzenie tego konfliktu przez prawo pracy pomiędzy zdecydowaną większością społeczeństwa, a będącymi w mniejszości posiadaczami środków produkcji jest tak naprawdę leczeniem jedynie objawów złego stanu rzeczywistości, nie zaś faktycznej i realnej zmiany. Rzekomy solidaryzm przestaje nagle obowiązywać, gdy w grę wchodzą pieniądze i możliwość wzbogacenia się na pracy innych, a jedyną drogą do ukrócenia takiego procederu jest własność, która leży w rękach całego narodu,  nie wąskiej grupy egoistów.

na podstawie: solidarnosc.org.pl